Piłkarze Skry wreszcie zagrają u siebie, w dodatku z silnym rywalem

Po trzech kolejnych meczach na wyjazdach piłkarze Skry zagrają wreszcie u siebie, ale o punkty łatwo nie będzie.

Trzy kolejne mecze w III lidze częstochowianie rozegrali na wyjazdach. Poszło im nieźle, bo przywieźli trzy remisy, a w dwóch przypadkach grali z rywalami z czołówki. Jedyny cień, jaki pojawia się nad występami skrzaków to fakt, że w dwóch z tych meczów prowadzili 2:0 i nie zdołali utrzymać przewagi.

- Taka jest piłka - mówi trener Jakub Dziółka. - W ostatnim meczu Stal Bielsko naprawdę grała dobrze i ten remis to nasz sukces. W Zielonej Górze powinniśmy to prowadzenie utrzymać, ale przydarzyły się błędy. Trochę szkoda, ale z drugiej strony to były mecze wyjazdowe.

Trzeba też dodać, że Skra ma za sobą pięć spotkań i na razie nie przytrafiła się jej porażka, a tylko raz grała na swoim boisku. Teraz (w sobotę o 17.30) podejmie na Loretańskiej Pniówek Pawłowice. - Pniówek to mocny rywal, bardzo silny fizycznie - dodaje Dziółka.

O potencjale Pniówka świadczy fakt, że w ostatniej kolejce pokonał u siebie niedawnego lidera - Rekord Bielsko-Biała. Czy Skra jest więc faworytem? Byłaby, gdyby nie kłopoty, jakie prześladują piłkarzy. Kilku zawodników klubu zmaga się z wirusem. - Na dzisiaj pięciu piłkarzy nie jest zdolnych do gry - podkreśla Dziółka. - Dopóki jednak mamy jedenastkę, to walczymy, chociaż taka sytuacja łatwa nie jest.

Działacze, chcąc pomóc szkoleniowcowi, wzmacniają kadrę. Dołączył do niej kolejny młodzieżowiec - Oktawian Obuchowski, który trafił na Loretańską z UKS SMS Łódź.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.