Podziały na trybunach i dziurawa obrona. Co zostało w głowie po meczu Wisła - Śląsk?

Obrona przypomina sito, a kibice są skłóceni. Co zostało w głowie po meczu Wisła - Śląsk (1:5)?

Podziały na trybunach

Jeszcze w poprzednim sezonie mecz ze Śląskiem Wrocław byłby dla kibiców Wisły powodem do świętowania. Tym razem przyjazd drużyny z Dolnego Śląska tylko uwypuklił podziały na trybunach przy Reymonta.

Kiedy fani z Wrocławia wywiesili transparent z pozdrowieniami dla "wiślaków z krwi i kości", prawie cały stadion przyjął go głośnymi brawami. A gdy z trybuny prowadzącej doping dobiegały agresywne przyśpiewki w kierunku gości, z pozostałych sektorów płynęły gwizdy lub głucha cisza.

A Towarzystwo Sportowe rozpoczęło kierowanie klubem właśnie od apeli do kibiców. O jedność i przychodzenie na mecze. Przed spotkaniem spiker prosił widzów o brawa dla nowych właścicieli. Wcześniej fani skrzykiwali się na forach, 50 biletów zakupiła nawet Rada Seniorów TS, ale efekt był mizerny - sprzedano 13 607 wejściówek. To tylko o 900 więcej niż dwa tygodnie wcześniej na mecz z Ruchem Chorzów.

Lanie w domu

W ostatnich latach Wiśle zdarzały się dotkliwe porażki. W maju 2014 r. przegrała 0:5 z Legią Warszawa, w sierpniu 2012 r. 1:4 z Zagłębiem Lubin. Ale taka klęska na własnym stadionie to absolutna nowość.

Ostatnio Wisła straciła przy Reymonta więcej niż cztery gole w 1993 r., gdy przegrała 0:6 z Legią. Wcześniej przynajmniej pięć bramek wbił jej w 1989 r. Śląsk. Piłkę z siatki wyciągał wówczas Robert Gaszyński, który jeszcze jesienią był prezesem klubu. W piątek z trybun oglądał, jak to samo spotyka Michała Miśkiewicza.

Obrona wciąż dziurawa

Czy stoperów jest dwóch, czy trzech, defensywa Wisły przypomina sito. W tym sezonie krakowianie stracili już 17 bramek - zdecydowanie najwięcej w ekstraklasie. Drużynie Wdowczyka ani razu nie udało się zachować czystego konta.

Licząc poprzedni sezon, to już dziewięć kolejnych meczów w lidze ze straconym golem. A do tego można dołożyć trzy bramki wbite w Pucharze Polski przez piłkarzy Zagłębia Sosnowiec i sparingi. Wiślacy rozegrali pięć meczów kontrolnych, ale do ich siatki nie trafili tylko zawodnicy z okręgówki występujący w akademii Kmity Zabierzów.

Po piątkowym meczu Arkadiusz Głowacki zastanawiał się, czy nie powinien zrobić w składzie miejsca młodszym kolegom. Kapitan Wisły gra słabo, tyle że lepszych zastępców nie widać. Maciej Sadlok, Alan Uryga i Tomasz Cywka w pierwszych kolejkach na środku obrony wypadli blado, Piotr Żemło w tym sezonie grał tylko w rezerwach, a Krystian Kujawa leczy kontuzję kolana.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.