Wprawdzie goście byli wyżej w tabeli od Motoru, ale za faworyta uchodzili lublinianie. Takim światełkiem w tunelu była ostatnia wygrana żółto-biało-niebieskich z JKS 1909 Jarosław, która przyszła po dwóch porażkach. - Wstajemy po nokaucie i oczywiście ze Spartakusem zamierzamy wygrać - mówił przed spotkaniem prezes Motoru Waldemar Leszcz. I jak widać założenie szefa klubu stało się faktem. W lubelskim zespole zadebiutował Japończyk Jasuhiro Kato, natomiast zabrakło jeszcze zapowiadanego Słowaka Ivana Pechy.
Od początku meczu zarysowała się przewaga gospodarzy, niestety niewiele z tego wynikało, bo zespół z Daleszyc dość przytomnie się bronił. Dobrą sytuację do zdobycia gola miał Szymon Kamiński, lecz zmierzającą do bramki piłkę zdołał wybić na rzut rożny jeden z obrońców gości. Można powiedzieć, że właśnie kornery były w tej fazie gry jedynymi korzyściami Motoru, ale nie przekładało się to na zdobycz bramkową.
Z upływem czasu przebudzili się gracze Spartakusa i też zaczęli nacierać. W 25. minucie niecelnie uderzył Bartosz Gębura, a chwilę później umiejętności Pawła Sochy sprawdził Bartosz Sot. W rewanżu świetną akcją zakończoną strzałem popisał się Kamil Oziemczuk, lecz bramkarz gości zdołał piłkę wybić na rzut rożny. W 33. minucie lublinianie mieli znakomitą okazję do uzyskania prowadzenia, niestety piłka po uderzeniu z dystansu Tomasza Tymosiaka trafiła w słupek. Chwilę później wysiłki gospodarzy wreszcie zostały uwieńczone powodzeniem, a gola dającego im prowadzenie strzelił Kato. Zespołu trenera Jacka Magnuszewskiego jednak to nie zadawalało i lublinianie dążyli do podwyższenia wyniku. Ta sztuka udała się na trzy minuty przed przerwą Piotrowi Piekarskiemu. Pomocnik Motoru huknął potężnie zza pola karnego i Marcinowi Kołomańskiemu nie pozostało nic innego, jak wyjąć piłkę z siatki.
Początek drugiej połowy to dalsze ataki gospodarzy. Na bramkę Spartakusa uderzał głową Kamiński, lecz bramkarz był na posterunku. Goście jednak otrząsnęli się z dominacji lublinian i zaczęli atakować. W dobrej sytuacji strzeleckiej znalazł się Kamil Blicharski, ale spudłował. Jak się okazało animuszu nie starczyło jednak drużynie z Daleszyc na długo, i wkrótce wszystko wróciło do normy, czyli Motor znowu dominował. W 69. minucie świetną sytuację do podwyższenia wyniku miał Paweł Kaczmarek, ale przestrzelił. Chwilę później pomocnik gospodarzy już się nie pomylił i żółto-biało-niebiescy prowadzili 3:0. Lublinianie nie zadawalali się wynikiem i stworzyli sobie jeszcze kilka sytuacji do zdobycia bramki, ale więcej goli w tym spotkaniu już nie padło.
W następnej kolejce Motor spotka się 27 sierpnia w Krakowie z Garbarnią.
DYSKUTUJ Z NAMI O LUBELSKIM SPORCIE NA FACEBOOKU
Motor Lublin 3 (2)
Spartakus Daleszyce 0
Bramki: Kato (38.), Piekarski (42.), P. Kaczmarek (70.)
Motor: Socha - Falisiewicz, Tadrowski Ż, Gieraga, Kowalczyk - Oziemczuk Ż (71. Zaniewski), Piekarski, Tymosiak, P. Kaczmarek (83. Gąsiorowski), Kato (61. Stachyra) - Kamiński (61. Michota).
Spartakus: Kołomański - Ostrowski (83. Stefański), Gębura, Senderowski, Ł. Kaczmarek - Kidoń (90. Sitarz), Kaleta (64. Wołowiec), Szmalec, Blicharski, Sot (64. Zdeb) - Jeziorski.
Sędziował: Maciej Łamasz z Jarosławia.
Widzów: 1652.