Dwukrotny mistrz świata pierwszą próbę spalił, w drugiej rzucił 71,33 m, a w trzeciej - najdłuższej, posłał młot na odległość 72 m (kwalifikację gwarantował rezultat 76,5 m - przyp. red.). To znacznie poniżej oczekiwań kibiców, którzy upatrywali w rzucie młotem szans na dwa złote medale - w rywalizacji kobiet i mężczyzn. Wcześniej pewnie olimpijskie złoto wywalczyła Anita Włodarczyk.
Pochodzący z Żarowa na Dolnym Śląsku zawodnik po eliminacjach był zdruzgotany. Zaraz po tym, jak zobaczył na tablicy wyników swoją odległość, padł na ziemię, naciągnął czapkę na głowę, schował twarz w dłoniach, zastygł w bezruchu i długo się nie podnosił. Fajdek wyraźnie nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Nic dziwnego, skoro tak słabo nie rzucał od lipca 2010 roku, a w rzutach próbnych spokojnie młot leciał na odległość powyżej 77 metrów.