Trener Cracovii o karze za faul na Dąbrowskim: Damiana to nam nie zwróci

Komisja Ligi za brutalny faul na Damianie Dąbrowskim ukarała Łukasza Tymińskiego dwoma meczami dyskwalifikacji. - Damiana nam to nie wróci - wzrusza ramionami Jacek Zieliński.

Trener Cracovii już po spotkaniu z Górnikiem Łęczna na konferencji prasowej nie ukrywał złości. "To rzeźnictwo" - nazwał faul Tymińskiego.

Dąbrowski opuścił boisko przy pomocy masażystów. Na nodze od razu pojawiła się opuchlizna, która do tej pory uniemożliwia ostateczną diagnozę. Wyniki wstępnych badań są pesymistyczne dla piłkarza - zerwanie więzadeł w stawie skokowym.

Sędzia Jarosław Przybył faul zauważył, ale uznał, że nie nadaje się nawet na żółtą kartkę. Tymiński już miał upomnienie, a 10 minut wcześniej też ostro sfaulował Jakuba Wójcickiego. Wtedy sędzia miał mu zagrozić, że nie puści mu płazem kolejnego przewinienia. Zrobił jednak inaczej, a żółtą kartką upomniał... Dąbrowskiego, który dopominał się sprawiedliwości.

Po meczu ani Tymiński, ani sędzia Przybył nie pojawili się w szatni gości.

- To oburzające - grzmi Janusz Filipiak, prezes Cracovii. - Nie mamy nic przeciwko twardej grze, ale to zagranie to była totalna nieodpowiedzialność. Według mnie władze PZPN mają możliwości, by Tymińskiego solidnie ukarać. Wie pan, jak takie rzeczy dalej będą tolerowane, to nie będzie miał kto grać w ekstraklasie.

Dla Dąbrowskiego to kolejna trudna sytuacja w ciągu niespełna pół roku. Jeszcze w poprzednim sezonie doznał urazu barku w marcu i nie grał do końca rozgrywek. Miał wtedy wielką szansę, by zadebiutować w reprezentacji. Selekcjoner Adam Nawałka planował go powołać na zgrupowanie, ale w związku z urazem nic z tego nie wyszło. Dąbrowski wyleczył się i wrócił od razu do podstawowego składu. Zdobył nawet gola w meczu z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (na 2:3 z rzutu karnego). Niewykluczone, że dostałby powołanie na jesienne zgrupowania przed eliminacjami mistrzostw świata.

- To indywidualna sprawa Tymińskiego, że nie przyszedł do Damiana. Faul był bardzo brutalny. Takie ataki naprawdę mogą się skończyć półroczną lub nawet roczną rozłąką z piłką. Kiedyś przeżyłem coś podobnego w sparingu z Lechią Gdańsk. Po faulu jednego z rywali [Marko Bajicia] musiałem poddać się operacji i pauzowałem trzy miesiące - wspomina Mateusz Cetnarski, pomocnik Cracovii. - Wiem, co przeżywa Damian. To nasz kluczowy zawodnik, który jest nam bardzo potrzebny. A tracimy go tak jak pod koniec poprzedniego sezonu. Najbardziej mi go szkoda jako człowieka. Nie grał pod koniec sezonu, przeszedł mu koło nosa prawdopodobnie debiut w reprezentacji. Dopiero wrócił do grania i znów przerwa. Mam nadzieję, że będzie krótka.

W mediach rozpoczęła się dyskusja, czy sędziowie nie są zbyt pobłażliwi. Spadła też krytyka na władze Ekstraklasy S.A., prowadzącej rozgrywki, za niewystarczające dbanie o zdrowie piłkarzy. Działacze spółki zapowiedzieli, że zajmą się sprawą.

- Dobrze, że dziennikarze też reagują na takie zdarzenia. Jeśli ktoś popełni taki faul raz, to można uznać to za przypadek. Ale jak komuś zdarza się takie zachowanie co drugi mecz i uchodzi to płazem, to rzeczywiście trzeba reagować - uważa Cetnarski. - My też musimy być bardziej impulsywni na boisku, gdy dochodzi do takich zdarzeń, ale jak Damian protestował, choć zwijał się z bólu, to jeszcze dostał żółtą kartkę. A tak naprawdę to rywal już powinien wcześniej zostać wyrzucony z boiska.

W środę Komisja Ligi ukarała Tymińskiego dwoma meczami dyskwalifikacji. - Kolegium Sędziów PZPN potwierdziło fakt, że sędzia nie dostrzegł zachowania Łukasza Tymińskiego z 70. minuty meczu - przyznał Zbigniew Mrowie, przewodniczący Komisji Ligi. "Zachowania zawodników narażające kolegów z boiska na poważne urazy zdrowotne, a nawet ryzyko zakończenia kariery, nie będą przez nas tolerowane".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.