Dlaczego w składzie Włókniarza na mecz ze Stalą pojawił się Jonasson? Jest wytłumaczenie

Kibiców, którzy przyszli obejrzeć niedzielny mecz Włókniarza ze Stalą Rzeszów zaskoczyła obecność w składzie częstochowian Tomasa Jonassona. Szwed zawodził na początku sezonu i miał dostać szansę dopiero wówczas, gdy zaprezentuje wysoką formę w innych ligach. Nie zaprezentował, a na pojedynek rzeszowianami został zaproszony. Dlaczego?

Zadecydowała o tym bardzo dobra postawa na treningach, które w piątek i sobotę odbyły się na SGP Arenie. - Jonasson przyjechał na nie na własny koszt. Jeździł u nas przez dwa dni i okazało się, że jest w naprawdę dobrej dyspozycji. A tor w piątek nie był łatwy - mówi Józef Kafel, trener żużlowców Włókniarza. - Mogliśmy mimo wszystko ściągnąć Thorssella, ale po rozmowach uznaliśmy, że nie ma sensu. Żal było Jonassona odsyłać do domu. Mecz ze Stalą miał być dla niego ostatnią szansą, występem o być, albo nie być we Włókniarzu. Wielka szkoda, że zawodów nie udało się rozegrać. Wiedzielibyśmy, czy możemy na niego liczyć i jak się zachować przed kolejnymi meczami, a tak musimy czekać.

Kafel przyznaje, że szuka optymalnego składu na końcówkę sezonu, który Włókniarz chciałby zakończyć mocnym uderzeniem. Mowa przede wszystkim o zwycięstwie w Łodzi, ale nie tylko, bo drużynę czekają przecież jeszcze mecze z Polonią Piła i Wybrzeżem Gdańsk, które wcale nie muszą być łatwe.

- Nie mamy łatwego zdania. Mateusz Borowicz na treningach jechał słabo. W przypadku Artura Czai można powiedzieć, że coś drgnęło, ale to wciąż nie jest ten Czaja, który bawi się jazdą na motocyklu - dodaje Kafel. - Znowu wyglądało to tak, jakby po dobrym starcie motocykle traciły moc. Artur był na treningach coraz bardziej zniechęcony. A proponowałem mu, żeby na dwa tygodnie odstawił motocykle i zaczął od zera. Sam przechodziłem taki okres więc wiem, że kryzysy się zdarzają. Nie wytrzymał bez żużla. Przyczyn słabej jazdy szukał, szuka i nie może znaleźć - podsumowuje Kafel.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.