Wisła Kraków gra z Lechią Gdańsk. Kto szybciej rozwiąże problemy

W sobotę Wisła kończy wyjazdowy tydzień. O godz. 18 zagra z Lechią Gdańsk. - Nic nie zmieniamy, idziemy naszym planem - deklaruje trener Dariusz Wdowczyk.

Po udanej inauguracji z Pogonią Szczecin krakowianie potknęli się już na drugiej przeszkodzie. Na obóz w Gniewinie jechali w dobrych nastrojach, trener zapowiadał, że znajdzie się czas na integrację przy grillu. Humory zwarzyła im jednak porażka z Arką. "Zagraliśmy katastrofalnie", "popełniliśmy za dużo błędów" - było słychać z szatni Wisły.

Dlatego tydzień nad morzem z pewnością nie był sielanką. Obok treningów i odpraw krakowianie rozegrali sparing z Hapoelem Ra'anana. Przeciwko drużynie z Izraela Wdowczyk wystawił odmienioną linię obrony. Do gry wrócili Arkadiusz Głowacki i Richard Guzmics, krytykowanego Michała Miśkiewicza w bramce zastąpił Łukasz Załuska. Problem w tym, że zespół znowu - jak z Arką - stracił trzy bramki.

- Łukasz dostał szansę, ale nie był to występ, na który wszyscy czekamy. Można mieć do niego pretensje o co najmniej jedną bramkę. Niech to, kto wystąpi z Lechią, będzie znakiem zapytania - tak Wdowczyk komentuje możliwą zmianę golkipera.

Podobne problemy mają jednak rywale Wisły. Vanja Milinković-Savić, jak Miśkiewicz, nie najlepiej wypadł już w pierwszej kolejce. W następnym meczu znów się nie popisał i wbił piłkę do własnej bramki po dośrodkowaniu Grzegorza Bonina.

- Musi wrócić do tego, co prezentował w poprzednim sezonie, kiedy był Vanją walczącym, skoncentrowanym. Takie błędy, jak ten w meczu z Górnikiem Łęczna, nie mogą mu się przytrafiać. Musi mieć świadomość, że bramkarzem numer jeden nie jest się na zawsze - zaznacza przed meczem Piotr Nowak, trener Lechii.

To nie jedyne podobieństwa między zespołami z Gdańska i Krakowa. Szkoleniowcy obu widzą swoje drużyny w czołówce tabeli na koniec sezonu, a na boisku stawiają na ofensywę. I na razie nie do końca im to wychodzi, bo po dwóch meczach mają na koncie po trzy punkty. Obie drużyny niespodziewanie dały się też pokonać beniaminkom - gdańszczanie przegrali w Płocku, a krakowianie w Gdyni.

- Lechia będzie groźna dla każdego przeciwnika. Nie lubi się bronić, woli atakować. Ma kilku piłkarzy, którzy potrafią bardzo dużo zrobić z piłką. Ale my też lubimy atakować i grać z piłką przy nodze. Musimy zagrać jak w drugiej połowie w meczu z Arką. Kiedy jesteśmy aktywni, potrafimy stwarzać sytuacje. Pierwsze 45 minut przespacerowaliśmy - podkreśla Wdowczyk.

I dodaje, że jego zespół musi zneutralizować silne punkty ofensywy gdańszczan. Jednym z nich ma być Rafał Wolski. Dla niego mecz z Wisłą będzie szczególny. Wiosnę spędził na wypożyczeniu w Krakowie i miał ochotę zostać tu na dłużej. Chętna była też Wisła, ale nie znalazła pół miliona euro na wykup pomocnika. Z okazji skorzystała Lechia. Tyle że na razie Wolski w Gdańsku nie zachwyca.

Nowak: - Brakuje mu bramek i asyst. Nie jest Brucem Lee i nie miał wejścia smoka, ale nie można na niego nakładać sztucznej presji. Musi znaleźć rytm.

Wdowczyk: - Znamy Rafała i jego zalety, ale ma też wady. Jest nią gra w defensywie. Większość piłkarzy Lechii ma z nią problemy i trzeba to wykorzystać. Obrona rywali nie wygląda na solidną.

W przedostaniu się przez defensywę może pomóc Krzysztof Mączyński. Z Arką wszedł w drugiej połowie i uporządkował grę Wisły. Po tygodniu treningów ma być w pełni gotowy do gry. Do pierwszej jedenastki głośno puka też Rafał Pietrzak. - Nie wiem, czy duże, ale pewne zmiany w składzie będą. Ustawienie? Pokazaliśmy, że potrafimy płynnie przejść z gry piątką obrońców do systemu z czwórką - mówi Wdowczyk.

Transmisja meczu w Canal+ Sport, relacja na krakow.sport.pl.

Obserwuj @Damian_Golab

źródło: Okazje.info

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.