Wisła Kraków. Petar Brlek otrząsnął się z szoku

- W Chorwacji gra się bardziej technicznie, a Dinamo Zagrzeb jest silniejsze od Legii. Tyle że na stadiony przychodzi zdecydowanie mniej ludzi - mówi Petar Brlek. Pomocnik Wisły ma duże szanse, by nowy sezon rozpocząć w podstawowym składzie.

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl

Damian Gołąb: Okres przygotowawczy już się kończy. Było ciężko?

Petar Brlek: Za nami dobre przygotowania. Dużo i ciężko trenowaliśmy, ale nie mogło być inaczej: musimy być gotowi na cały sezon.

Było trudniej niż w Chorwacji?

- Tam też latem nie jest łatwo, przygotowania są niemal identyczne. Zresztą to zależy przede wszystkim od szkoleniowca. Miałem już różnych - u jednych było ciężej, u innych trochę lżej. Dobrze przepracowaliśmy to lato.

Jest pan w Polsce od kilku miesięcy. Zaaklimatyzował się pan w drużynie?

- Zespół bardzo dobrze mnie przyjął. Znam już trochę polską piłkę i będzie mi łatwiej niż na początku. Ludzie w Polsce są mili. Wcześniej mieszkałem w małym mieście, ale Kraków jest ładnym miejscem do życia.

Jak radzi pan sobie z językiem polskim [rozmawiamy po angielsku - przyp. red.]?

- Nie jest trudny. Dużo już rozumiem po polsku, umiem też trochę powiedzieć. Ale myślę, że za kilka miesięcy będę się porozumiewał zdecydowanie lepiej.

Słyszałem, że zaopiekowali się panem Boban Jović i Denis Popović.

- Tak. Pochodzą ze Słowenii, a to blisko Chorwacji. Mówimy właściwie tym samym językiem, dużo mi pomogli na boisku i poza nim. Spotykamy się w wolnym czasie, często jest z nami też Zdenek Ondraszek.

Przed transferem do Wisły interesowała się panem Vicenza?

- Tak, było też kilka innych klubów, ale do transferu nie doszło. Nie wiem, dlaczego tak się stało. Jestem szczęśliwy, że trafiłem tutaj.

Dołączył pan do drużyny w trudnym momencie - tuż przed pana prezentacją klub zwolnił trenera. Rozumiał pan w ogóle, co się dzieje?

- To był dla mnie mały szok i chyba dla wszystkich wokół też. Na początku nie było łatwo. To jednak piłka i trzeba być gotowym na różne sytuacje. Później wszystko się ułożyło i dobrze skończyliśmy sezon.

Jest pan też pierwszym od dłuższego czasu piłkarzem, za którego Wisła musiała sporo zapłacić. To była dla pana dodatkowa presja?

- Niespecjalnie. Wisła sięgnęła po mnie, bo znała moje umiejętności. Mam nadzieję, że w tym sezonie je zaprezentuję. Kiedy grasz w piłkę, musisz czuć presję i sobie z nią radzić. Zresztą nie wiem nawet, ile dokładnie klub za mnie zapłacił.

Po kilku miesiącach w Krakowie może pan już porównać polską i chorwacką ekstraklasę?

- Polskie zespoły są silniejsze fizycznie. W Chorwacji gra się trochę bardziej technicznie, może więcej gra się w piłkę. W Polsce jest więcej biegania. Co do zespołów z czołówki: nie grałem przeciwko Legii, ale Dinamo Zagrzeb gra w Lidze Mistrzów i myślę, że to silniejsza drużyna.

A jak jest z atmosferą na trybunach?

- W Chorwacji na stadiony przychodzi niewiele ludzi. Może piłka nie jest u nas aż tak popularna jak tutaj. Czasami na meczach bywało 500 osób. Tutaj na stadiony przychodzi po dziesięć czy dwadzieścia tysięcy ludzi. W dodatku u nas jest grupa kibiców, której nie podoba się kilka osób we władzach naszej federacji. To nie jest dobre dla naszej piłki i musi się skończyć.

Obserwuj @Damian_Golab

Wiosną wystąpił pan w siedmiu meczach. Pewnie spodziewał się pan więcej?

- Na początku wskoczyłem do składu. Potem grałem mniej, a w końcówce sezonu złapałem kontuzję. Oczywiście nikt, kto nie gra, nie może być z tego powodu szczęśliwy. Ale wszystko w moich nogach: muszę pokazać się trenerowi na treningach. A kiedy dostanę szansę, dać z siebie sto procent.

Trener chwalił pana po wszystkich sparingach. Jest pan zadowolony z formy przed startem sezonu?

- Tak, forma rośnie. Z każdym meczem powinno być jeszcze lepiej. By dojść do najwyższej dyspozycji, potrzeba jednak wielu meczów. Dlatego muszę grać jak najczęściej.

W meczu Zagłębiem Sosnowiec strzelił pan pierwszego gola dla Wisły. To był dla pana ważny moment?

- Niby to był tylko sparing, ale byłem zadowolony z tej bramki. Ważniejsze będzie jednak to, co będzie działo się w lidze. Może ta bramka będzie dla mnie przełamaniem?

Przed sezonem ćwiczycie ustawienie z trójką środkowych obrońców. Jak pan się w nim odnajduje?

- Czasami grałem w tym ustawieniu w Chorwacji. To dla nas nowy system, ale dobrze funkcjonuje. Dla mnie gra w nim nie różni się zbytnio od tego, co robiłem w poprzednim ustawieniu. Zadania środkowych pomocników właściwie się nie zmieniają. Pewnie bardziej odczuwają to obrońcy.

Wydaje się, że jest pan blisko pierwszego składu. Spodziewa się pan, że wyjdzie na mecz z Pogonią w pierwszej jedenastce?

- Nie rozmawiałem jeszcze z trenerem. Mecz już bardzo blisko, ale wciąż nie znamy jego decyzji. Mogę tylko mieć nadzieję, że zagram od początku, ale wszystko zależy od trenera.

Na co stać w tym sezonie Wisłę?

- Musimy grać lepiej niż w poprzednim sezonie i tego właśnie się spodziewam. Koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Pierwsze spotkanie z Pogonią na pewno będzie wyrównane. Dla nas początek sezonu jest jednak bardzo ważny. Jeśli dobrze zaczniemy, później będzie nam zdecydowanie łatwiej.

Copyright © Agora SA