To nie było gorące transferowe lato w Pogoni

Za tydzień Pogoń zagra w Krakowie pierwszy mecz sezonu z Wisłą. Czy kibice mogą z optymizmem czekać na to spotkanie?

Kadra klubu została już zamknięta i jeśli nie trafi się spektakularna okazja (jak przed rokiem Wladimer Dwaliszwili ściągnięty w sierpniu), to do drużyny nikt już nie dołączy. Pogoń była jednym z najmniej aktywnych zespołów ekstraklasy na rynku transferowym. W zespole Kazimierza Moskala pojawiły się wprawdzie cztery nowe twarze: Bułgar Spas Delev, David Niepsuj, Kamil Drygas i Japończyk Seyia Kitano, ale szefostwo klubu latem sfinalizowało w zasadzie tylko transfer tego pierwszego zawodnika. Niepsuj dogadany z Pogonią był już w marcu, umowę z Drygasem podpisano jeszcze zimą, a Kitano został ściągnięty z drużyny rezerw.

Plan wykonany

Ale w klubie już wcześniej zapowiadali, że zespół przejdzie ewolucję, nie rewolucję. Pogoń miała zostać wzmocniona dwoma, trzema zawodnikami i zadanie wykonano.

- Główne cele transferowe zostały już zrealizowane - mówił niedawno dyrektor sportowy Maciej Stolarczyk. - Mamy na uwadze wielu zawodników, którym przyglądamy się przez cały rok, ale nie ma w tej chwili żadnego "pewniaka", którego nazwisko można by przekazać kibicom.

Nowym zawodnikom miejsce zrobiła trójka, która odeszła z klubu: napastnik Dwaliszwili, skrzydłowy Miłosz Przybecki i środkowy pomocnik Michał Walski. Żaden nie był kluczową postacią drużyny i do rozstań doszło głównie z inicjatywy klubu. Dlatego można stwierdzić, że Pogoń nie doznała ani jednego poważnego osłabienia przed nowym sezonem.

Nowi dadzą jakość?

Nowi mogą z miejsca wskoczyć do pierwszego składu. Delev ma być motorem napędowym całej ofensywy i na pewno rozpocznie mecz z Wisłą w wyjściowej jedenastce. Niepsuj to pierwszy nominalny prawy obrońca w Pogoni od lat, a Drygas ma być alternatywą dla duetu Rafał Murawski - Mateusz Matras, który nie miał wartościowych zmienników.

Kadra klubu wydaje się być mocniejsza niż w ubiegłym sezonie, ale kibice zastanawiają się, kto będzie strzelał bramki. Po odejściu Dwaliszwilego jedynym napastnikiem został Łukasz Zwoliński. Jeśli 23-latek znowu będzie na bakier ze skutecznością, to w odwodzie pozostaną tylko bardzo młodzi Kitano i Marcin Listkowski oraz uniwersalny Adam Frączczak, który "łata dziury" prawie na każdej pozycji. Atak wydaje się być jedynym problemem Moskala przed nowym sezonem.

Było mało spekulacji

Pogoń sondowała możliwość pozyskania dwóch napastników, ale nie udało się ściągnąć ani wychowanka klubu Mikołaja Lebedyńskiego z Wisły Płock, ani Mateusza Piątkowskiego, który gra na Cyprze.

Plotek wokół Pogoni pojawiało się tym razem wyjątkowo mało. Klub bardzo ograniczył przepływ informacji. Kiedyś dziennikarze o transferach informowali kilka dni przed ich oficjalnym ogłoszeniem, teraz nazwiska udawało się utrzymać w tajemnicy do samego końca.

Znany dziennikarz sportowy Krzysztof Stanowski zdradził, dlaczego Pogoń stała się tak hermetycznym klubem, a kibice nie mogą się zbyt często emocjonować plotkami. Szefostwo już zimą zaczęło niektórym pracownikom mówić o nazwiskach, które mogą wzmocnić zespół, a potem czekało, aż wiadomość dotrze do prasy. Tak narodził się chociażby bardzo głośny, ale zupełnie zmyślony temat transferu Ludovica Obraniaka.

W ostatnim czasie dziennikarzom udało się wcześniej podać tylko nazwisko nowego trenera Pogoni.

- Szukamy źródła przecieku, ale chyba nie będziemy w stanie go zlokalizować - śmiał się prezes Jarosław Mroczek. - Gratuluję dziennikarzom i zarazem mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będziemy już grali w jednym zespole, strzelając wspólnie gole dla Pogoni.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.