Spór o obelisk dla zmarłego trenera Rakowa

Obelisk, mural czy może tablica pamiątkowa w sąsiedztwie siłowni pod gołym niebem? Jak najlepiej uczcić Zbigniewa Dobosza, zmarłego blisko dwa lata temu trenera częstochowskiego Rakowa?

Mało jest w Częstochowie osób szanowanych zarówno przez lewicę, prawicę, jak i centrum. Taką postacią jest z pewnością Zbigniew Dobosz, zmarły blisko dwa lata temu trener Rakowa. Był ważny i dla Rakowa, i dla miasta. To dzięki niemu w latach 90. ubiegłego wieku drużyna odnosiła sukcesy i rozsławiała Częstochowę. Gdy więc jesienią ubiegłego roku radny PiS i członek zarządu stowarzyszenia Wieczny Raków Albert Kula zaproponował, by imię trenera Dobosza nosił skwer w sąsiedztwie stadionu, uchwała przeszła jednogłośnie. Teraz radny Kula wymyślił, by na skwerze postawić jeszcze obelisk ku czci trenera. Sprawę uważał za tak samo bezsporną. Podczas ostatniej przed wakacjami sesji rady miasta okazało się, że bezsporna nie jest.

- Ale to absolutnie nie o osobę trenera Dobosza chodzi - zapewnia Zdzisław Wolski, przewodniczący rady miasta. Punkt dotyczący lokalizacji obelisku spadł z programu sesji. - Zespół ds. estetyki miasta negatywnie ocenił zaproponowany wygląd przyszłego obelisku.

- Przecież tłumaczyliśmy, że to tylko propozycja, o której można dyskutować - mówi Artur Gawroński, szef klubu radnych PiS, bo klub oczywiście murem stanął za swoim kolegą. - Żeby można było podjąć w tej sprawie jakiekolwiek działania, musielibyśmy mieć zgodę rady na taką lokalizację.

- To oburzające! - uznał Jarosław Patyk, jeden z kibiców Rakowa (zwany Rakowkiem) i wystosował pismo do przewodniczącego Wolskiego w imieniu własnym i innych oburzonych kibiców. Z żądaniem, by uchwałę przegłosować.

- Tak aktywną osobę jak trener Zbigniew Dobosz uhonorować tak statecznym monumentem? - ocenia jednak Elżbieta Idczak-Łydżba, pełnomocnik prezydenta Częstochowy ds. estetyki miasta. - Nie wydaje mi się to dobrym pomysłem. Ani ja, ani zespół ds. estetyki nie sprzeciwiamy się absolutnie pomysłowi uhonorowania osoby trenera Dobosza. Wątpliwości budzi jedynie forma zaproponowanego upamiętnienia.

Składa inne propozycje. - Może mural, na którym przedstawiony byłby trener i byli oraz obecni zawodnicy klubu? A może plenerowa siłownia? Albo przebudowany plac zabaw dla dzieci, nawiązujący wyglądem do boiska piłkarskiego? W sąsiedztwie powinna się na pewno znaleźć nowoczesna w formie tablica informująca, kim był Zbigniew Dobosz.

Jest i inna możliwość. Grupa częstochowian może napisać projekt uchwały, by rada miasta nadała stadionowi Rakowa imię trenera Dobosza i zebrać pod nim tysiąc podpisów.

- Ciekawe propozycje - ocenia Krzysztof Kołaczyk , wiceprezes klubu Raków, były zawodnik i wychowanek Zbigniewa Dobosza. - Nie wiedziałem, że trwa taka dyskusja. Podejmę temat podczas spotkania zarządu klubu, przedyskutujemy go, porozmawiamy z kibicami, by mogło to być nasze wspólne stanowisko.

- Nie będę się upierał przy obelisku - zapewnia radny Kula. - Zależy mi, żeby młodsze pokolenie, które nie pamięta czasów największych sukcesów trenera Dobosza dowiedziało się, kim był.

Komentarz Doroty Steinhagen

Jeśli radny Albert Kula chce z informacją o trenerze Zbigniewie Doboszu dotrzeć do młodego pokolenia, to nie przy pomocy obelisku w zaproponowanej formie. Takich pomników w Polsce jest wiele; lata mijają, a one właściwie się nie zmieniają, inne są tylko honorowane postacie. Podobny w wyrazie pomnik mógłby stanąć w czasach PRL, ku czci np. przodownika pracy. I nawet jeśli PiS, którego przedstawicielem jest Kula, w niektórych swoich pomysłach sięga do PRL-owskich wzorców (patrz choćby reforma oświaty, likwidacja gimnazjów i powrót do ośmioletniej podstawówki) to w tej sprawie lepiej niech się w historii nie cofa. Także w kwestii pomników nie był to szczególnie udany dla nas czas. I nawet jeśli temat nie budził kontrowersji, to z formą coś nie bardzo nam poszło.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.