W opóźnionym przez ulewę meczu w Krakowie, Włókniarz prowadził z Wandą od pierwszego biegu. Jeszcze po 12. przewaga wynosiła 8 pkt. (40:32), ale końcówka w wykonaniu naszych żużlowców była fatalna. Co takiego się stało, że świetnie spisujący się w pierwszych biegach Daniel Jeleniewski stracił swoje atuty? Dlaczego liderzy zawiedli w decydującym momencie? - Można powiedzieć, że Daniel w tym meczu z nieba przeniósł się do piekła - komentuje Michał Finfa. - Zaczął od dwóch zwycięstw, wydawało się, że idzie na komplet, tymczasem od pewnego momentu przestał jechać. Tłumaczył, że nie mógł trafić z dobrym przełożeniem. Inna sprawa, że nie miał łatwych biegów, za każdym razem miał wysoko zawieszoną poprzeczkę. Niestety, nie był to jego najlepszy mecz, a generalnie winę za tę porażkę ponoszą seniorzy. Nasi juniorzy wygrali rywalizację ze swoimi rówieśnikami 12:2. To był nasz atut, którego nie udało się wykorzystać. My na początku meczu w stu procentach wykorzystaliśmy możliwości naszej młodzieży, ale zabrakło punktów innych - ocenia Finfa.
Za występ w Krakowie uwagi można mieć nie tylko do Jeleniewskiego, ale także Jacoba Thorssella czy Nicolaia Klindta, który świetnie wypadł w spotkaniu z Lokomotivem, a z Wandą w pięciu biegach wywalczył tylko 6 punktów. Nie zachwycił też Sebastian Ułamek, który w dwóch ostatnich biegach odebrał rywalom tylko punkt.
- Biorąc pod uwagę przebieg meczu jesteśmy bardzo rozczarowani. Wygrana pozwalała nam realnie myśleć o finale, a wiadomo, że teraz będzie nam o to bardzo ciężko - dodaje Michał Finfa. - Gdyby ten mecz od początku nie układał się po naszej myśli, ból byłby mniejszy, a tak... Niby kontrolowaliśmy jego przebieg, a dwa punkty zdobyli gospodarze.