Lech Poznań nie ma lewego obrońcy? Trener Urban znalazł go we własnym zespole

Maciej Wilusz od początku okresu przygotowawczego jest wystawiany na lewej stronie obrony. Bardzo prawdopodobne, że 27-latek rozpocznie sezon w wyjściowym składzie Kolejorza właśnie na tej pozycji.

Lech Poznań wciąż ma niezagospodarowany wakat na lewej obronie. Tamas Kadar, podstawowy piłkarz na tej pozycji w zeszłym sezonie, zbiera świetne recenzje na EURO 2016. Węgrzy wciąż są w grze o kolejne fazy Mistrzostw Europy, a sam piłkarz po zakończeniu turnieju dostanie około dwa tygodnie wolnego. Jest zatem niemal przesądzone, że Madziar wznowi treningi chwilę przed rozpoczęciem sezonu 2016/17 przez zespół Kolejorza.

A nominalnego zastępcy w Lechu brak. Vladimir Volkov, który był zmiennikiem Kadara, wrócił do KV Mechelen po zakończeniu okresu wypożyczenia. Z kolei 18-letni Robert Gumny będzie wystawiany przez trenera Jana Urbana na swojej naturalnej pozycji, czyli na prawej obronie, a nie - jak bywało wiosną - na lewej stronie defensywy.

Sztab pierwszego zespołu wpadł więc na pomysł, by zmiennikiem Kadara uczynić środkowego obrońcę Macieja Wilusza. 27-letni stoper wystąpił na boku obrony we wszystkich dotychczasowych sparingach Lecha. - Uważam, że jeśli będę wykonywał polecenia trenera i realizował zadana to powinno być dobrze. Na tej pozycji gra się bardziej ofensywnie, trzeba włączyć się w akcje, robić przewagę. Tego biegania jest trochę więcej. Wiadomo, że trzeba też wrzucić piłkę w pole karne. Nad tym muszę pracować - przyznaje sam zainteresowany na łamach oficjalnej strony Lecha.

Wilusz jest też jednym z nielicznych lewonożnych piłkarzy w kadrze Lecha. Dla byłego zawodnika m.in. GKS Bełchatów gra na lewej obronie może być też okazją, by w ogóle pojawiać się w wyjściowym składzie Kolejorza. Na środku defensywy trwa bowiem duża rywalizacja - do gry gotowi są Paulus Arajuuri, Lasse Nielsen, Jan Bednarek, Dariusz Dudka i właśnie Wilusz. - Potrzeba czasu, żeby nauczyć się gry na tej pozycji. Cieszę się jednak z tego, że gram. To dla mnie najważniejsze - przyznaje czterokrotny reprezentant Polski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.