Lech Poznań - Górnik Łęczna 2:2 w potężnym upale. Trudny sparing Kolejorza

Dwukrotnie Lech Poznań przegrywał z Górnikiem Łęczna podczas meczu sparingowego na Mazowszu. I dwukrotnie odrabiał straty. Na przebieg meczu miał wpływ duży upał

To był najtrudniejszy sparing, jaki do tej pory rozgrywał Lech Poznań. Odbywał się bowiem w samym środku dnia (o godz. 15) przy temperaturze sięgającej w cieniu 35 stopni. Tego cienia jednak na boisku przy hotelu Bonifacio w Kępie koło Sochocina na Mazowszu nie było. Co za tym idzie, dobrej gry - również.

Kolejorz grał z Górnikiem Łęczna, z którym niedawno potykał się w ekstraklasie. I to łęcznianie sprawiali w pierwszej połowie lepsze wrażenie. Zaatakowali od początku, póki jeszcze silne słońce nie wypaliło sił. Stworzyli zagrożenie, a po nieudanym podaniu Dawida Kownackiego do obrońcy Tomasza Kędziory przejęli piłkę. Damian Szpak zagrał ją do Krzysztofa Danielewicza i zespół Górnika szybkim ciosem wyszedł na prowadzenie.

To było dość zaskakujące dla Lecha, który poprzedni sparing na tym boisku wygrał z Wisłą Płock 2:0. Wtedy jednak tak ciężkiego upału nie było. Pod jego wpływem oba zespoły stopniowo grały coraz słabiej i wolniej, aż wreszcie mecz stał się bardzo nudny.

W 9. minucie Maciej Gajos strzelał na bramkę Górnika, a w 31. minucie zrobił to również Duńczyk Nicki Bille - obaj w bramkę nie trafili. Podobnie było po akcji Kamila Jóźwiaka z Nickim Bille w 41. minucie, gdy obrońcy Łęcznej zablokowali duńskiego napastnika Lecha.

A zatem kiedy Dawid Kownacki rozegrał z Nickim Bille piękną akcję, a Duńczyk kropnął do bramki rywali i wyrównał, był to dopiero pierwszy celny strzał piłkarzy Lecha w tym meczu.

Ta bardzo efektowna akcja osłodziła nędzę pierwszych 45 minut, których na całe szczęście nie musiała oglądać widownia na stadionie. Gdyby tak było, Lech nie opędziłby się od gwizdów.

W przerwie oba zespoły zmieniły niemal pełne składy, więc można było liczyć na to, że coś się zmieni w grze i poziomie meczu. Słońce daleko miało jednak do zachodu, upał nie lżał. Mecz znów był ciekawy na samym początku, gdy zawodnicy mieli jeszcze siły.

W 48. minucie Tomasz Nowak zagrał z rzutu rożnego i Łukasz Bogusławski zdobył gola na 2:1 dla Górnika Łęczna. Kroiła się pierwsza w tym letnim okresie przygotowawczym porażka poznaniaków.

Ze składu, jaki widzieliśmy w pierwszej połowie, po przerwie zostali jedynie słowacki bramkarz Matus Putnocky oraz Maciej Gajos. Ten dotrwał do 68. minuty, kiedy to na boisko wszedł Radosław Majewski.

Mecz był teraz znacznie ciekawszy niż przed przerwą. Lech miał w tej drugiej połowie przewagę, ale długo nie mógł zdobyć gola wyrównującego. Udało mu się po błędzie, jaki popełnił wychowanek Kolejorza Szymon Drewniak, który grał w barwach Górnika Łęczna. Stracił piłkę zaatakowany przez Ghańczyka Abdula Aziza Tetteha. Afrykański gracz Lecha rozegrał ją z Dariuszem Formellą, a piłkę dobijał do bramki Maciej Makuszewski.

W 85. minucie po niezłej kontrze Górnik miał szansę na zwycięstwo w tym meczu, ale Grzegorz Piesio przestrzelił. Piłka minęła znacznie bramkę. Remis zatem się utrzymał.

Lech Poznań - Górnik Łęczna 2:2 (1:1)

Bramki: 0:1 Danielewicz (8.), 1:1 Bille (45.), 1:2 Bogusławski (48.), 2:2 Makuszewski (75.)

LECH: Putnocky - Kędziora, Dudka, Nielsen, Wilusz, Majewski, Trałka, Jóźwiak, Gajos, Bille, Kownacki

W drugiej połowie: Putnocky - Ceesay, Arajuuri, Bednarek, Gumny, Tetteh, Gajos (68. Majewski), Formella, Makuszewski, Pawłowski, Robak

GÓRNIK: Prusak - Jakubik, Pruchnik, Bogusławski, Leandro, Tymiński, Danielewicz, Bonin, Pitry, testowany, Szpak

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.