Czerwiec to nie najlepszy czas na siatkarski Grand Slam

Olsztyn po raz drugi w historii był organizatorem prestiżowego turnieju w siatkówce plażowej. Na boiskach nad jeziorem Ukiel o zwycięstwo walczyło prawie 300 zawodników z całego świata.

Warmia Mazury Grand Slam Olsztyn 2016 trwał niemal cały miniony tydzień. W porównaniu z ubiegłoroczną edycją, kiedy to sportowcy rywalizowali w sierpniu, zawody tym razem zostały rozegrane w innym terminie. Stało się tak ze względu na sierpniowe igrzyska olimpijskie w Rio de Janerio.

Zmienił się nie tylko termin. Stadion główny został poszerzony, zmienił się kąt nachylenia trybun względem boiska, dzięki czemu poprawiła się widoczność i kibice z każdego miejsca na widowni bez problemu mogli oglądać zawodników, a z tym był problem rok temu, do 4,2 tys. - a więc o 200 - zwiększyła się liczba miejsc na widowni. Niestety, trudno było je zapełnić. Podczas sobotnich finałowych meczów w turnieju żeńskim tylko połowa z nich została zajęta przez kibiców siatkówki plażowej. O ile jednak z trudem można było znaleźć miejsce na trybunie bezpłatnej, frekwencja na tej, na którą trzeba było mieć płatne wejściówki, wyglądała o wiele gorzej.

Są dwa powody słabszej frekwencji. Pierwszy to zła pogoda. Piątkowa wichura i ulewa zmusiły organizatorów zawodów do ewakuacji kibiców i zawodników ze stadionu. Po przejściu burzy kilkadziesiąt osób szybko musiało usunąć skutki nawałnicy, by jak najprędzej wznowić rozgrywki. - Ja ze względu na pogodę w ogóle się zastanawiałam, czy przyjechać do Olsztyna - przyznaje Monika Kaczanowska z Warszawy. - Piątkowa pogoda zniechęciła mnie do tego, lecz moi bliscy byli zachwyceni ubiegłorocznym turniejem, więc postanowiliśmy przyjechać w sobotę rano. I nie mieliśmy problemu, aby znaleźć miejsce na trybunach. To było zaskakujące, gdyż we wcześniejszych latach zapełniony był cały stadion.

Drugi powód to gorszy od sierpniowego termin. Czerwiec to w tym roku miesiąc piłkarskich mistrzostw Euro 2016 we Francji, nie jest to też jeszcze czas wakacyjnych urlopów, a na dodatek to wciąż pracowity okres dla studentów oraz uczniów. Rok temu w porze Grand Slamu to właśnie młodzież stanowiła znaczną część widowni. Ale usłyszeliśmy też opinie, że organizatorzy mogli zrobić więcej dla promocji turnieju. Niektórzy z przyjezdnych kibiców dziwili się, że chociażby na Starym Mieście brakuje informacji o odbywających się nad jeziorem zawodach.

Powszechnie zadowoleni z imprezy byli za to zawodnicy. - Organizacja w naszym kraju zawsze jest na wysokim poziomie - podkreśla Bartosz Łosiak, siatkarz plażowy, który w sierpniu będzie reprezentował Polskę na igrzyskach olimpijskich. - Jeździmy po świecie cały rok, odwiedzamy wiele krajów, jednak to Polska jest w stanie najlepiej zorganizować cały turniej. Jedyne, czego nam brakowało, to dopingu kibiców w ciągu tygodnia. W weekend było już znacznie lepiej.

W podobnym tonie wypowiadali się zawodnicy z zagranicy. - Atmosfera w Olsztynie była wspaniała - przyznała reprezentantka Słowacji Dominika Nestarcova, która w parze z Natalią Dubovcovą zajęła trzecie miejsce w turnieju. - Widownia bardzo nam kibicowała, co było niesamowite. Taki widok jest rzadkością na świecie. Cały turniej bardzo nam się podobał i czułyśmy się tutaj świetnie. Miałyśmy wszystko, czego było nam trzeba.

Jeśli chodzi o wyniki sportowe biało-czerwonych, to żadna z kobiecych par nie przebrnęła przez kwalifikacje. Najlepsza zajęła 17. miejsce. Lepiej natomiast wiodło się mężczyznom. Do 1/8 finałów doszli Grzegorz Fijałek/Mariusz Prudel, Bartosz Łosiak/Piotr Kantor oraz Michał Kądzioła/Jakub Szałankiewicz.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.