Z pomysłu prezydenta zostało osiem literek. Bez Zawiszy

Futbol w Bydgoszczy lekko nie ma. Ktoś przesądny rzekłby o przekleństwie i złym uroku. Ale jak tu nie wierzyć w takie sprawy w bydgoskiej piłce, skoro nie minęły nawet 24 godziny od ogłoszenia przez prezydenta Rafała Bruskiego, że ma plan ratujący dzieci i młodzież trenujące futbol w znikającej spółce WKS Zawisza, a już pomysł został zraniony, okaleczony, wręcz wykastrowany.

Z długiej nazwy MUKS CWZS Zawisza zostało tylko osiem literek skrótu, sam MUKS CWZS. Międzyszkolny Uczniowski Klub Sportowy Cywilno-Wojskowy Związek Sportowy bez Zawiszy w nazwie - nie tak to miało wyglądać. A dodatkowo brzmi fatalnie, jak porażka.

Zawisza zginął z nazwy w kilkanaście godzin i to na wniosek tej samej grupy założycielskiej, którą w środę przedstawiał prezydent Bruski. Mieli zakładać MUKS CWZS Zawiszę. Z Zawiszy sami zrezygnowali i złożyli do CWZS na Gdańską wniosek o przyjęcie tylko MUKS CWZS.

Słowo na "Z" lubią. To nie z niechęci do wspomnienia rycerza z Garbowa usunęli go z wniosku.

Balast w postaci długiego sporu ze Stowarzyszeniem Piłkarskim Zawisza się kłania i ciąży jak kamień u szyi. Zawisza zniknął z proponowanej nazwy, bo patent na nią w zakresie klubu zajmującego się w Bydgoszczy piłką nożną posiada właśnie SP. Zarejestrowało ją w Urzędzie Patentowym i trzyma mocno w garści. To był jeden z ważnych, choć nie wyłącznie, powodów, dla których SP zostało wykluczone z CWZS Zawisza.

Dyrektorzy trzech bydgoskich szkół, którym polecono ratować piłkarską młodzież, nie chcieli się do sporu włączać.

To już teraz wyłącznie sprawa między SP i CWZS, który się zresztą odwołał i od ponad pół roku trwa w urzędzie postępowanie pt. Komu należy patent na piłkarskiego Zawiszę w Bydgoszczy?

Pytanie dobre. Szkoda tylko, że we wrzaskach odpowiedzi z różnych stron, nie słychać już Zawiszy. W końcu, bez żadnego patentu wiadomo, że on jest nasz, wspólny, bydgoski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.