Polonia już w II lidze. Warszawianie pokonali w barażu Górnik Wałbrzych

Szybki gol, niezła gra, ale też sporo nerwów i wielka ulga, kiedy sędzia zakończył mecz. ?Czarne Koszule? pokonały Górnik Wałbrzych 1:0.

- Ile minut? Pokaż, ile w końcu doliczasz tych minut. Kończ ten mecz! - krzyczeli kibice Polonii, denerwując się na sędziego, który przedłużył spotkanie o cztery minuty. Polonia w tym momencie prowadziła 1:0, była jedną nogą w II lidze, ale Górnik Wałbrzych walczył. Atakował. Słowem, robił wszystko, by odrobić jedną bramkę straty i doprowadzić do dogrywki, decydującej o awansie do II ligi.

Dodatkowych kilkunastu minut nerwów jednak nie było. Sędzia zakończył mecz. A na boisku od razu polał się szampan, piłkarze zaczęli biegać i rzucać się na murawę pod obiema trybunami. Po kilku minutach dołączyli do nich kibice. Śpiewów i radości nie było końca. - Bawimy się do rana - krzyczeli fani, którzy po dwóch sezonach gry Polonii w III lidze, w końcu cieszyli się z awansu.

Po ostatnim gwizdku radość była wielka. Chyba jedyną osobą, która przyjęła awans spokojnie był Igor Gołaszewski. Trener "Czarnych Koszul" po meczu nie wbiegł na boisko, nie cieszył się. Jedynie wyłączył stoper i z założonymi rękoma stał wciąż przy bocznej linii. Jakby wciąż nie wierzył.

- Ten wyścig się jeszcze nie skończył. To jest dwumecz, dlatego w Warszawie trzeba postawić kropkę nad "i". Jeśli jednak zagramy tak jak w pierwszym meczu w Wałbrzychu [Polonia zremisowała 1:1 - red.], czyli skoncentrowani i zdyscyplinowani, to będzie dobrze - mówił Gołaszewski dzień przed meczem.

I w środę dobrze było, przynajmniej na początku, kiedy Polonia ruszyła do ataku. Już w pierwszych sekundach spotkania na indywidualny rajd zdecydował się Michał Zapaśnik. 27-latek wywalczył rzut wolny. Do piłki podszedł Mariusz Marczak - nieźle dorzucił ją w pole karne, ale Krystian Pieczara uderzył obok słupka.

ZOBACZ TEŻ: Kąpiel w fontannie, czyli jak Polonia świętowała awans [WIDEO]

Zaczęło się dobrze, wręcz bardzo dobrze, ale w następnych minutach obraz gry zaczął się zmieniać. Poloniści nie poszli za ciosem. Przeciwnie, cofnęli się na własną połowę, jakby chcieli gościom przypomnieć, że to oni - by myśleć o awansie do II ligi - muszą w Warszawie strzelić gola. I Górnik strzelał - dwukrotnie z dystansu, w obu przypadkach jednak niecelnie, daleko od bramki Mateusza Tobjasza.

Czy to były nerwowe minuty dla Polonii? Nie, raczej nie. A bynajmniej nie dla jej trenera. Ten co prawda przy linii bocznej stał cały czas, ale nerwów po nim widać nie było. Szarże gości, oddanie im inicjatywy nie robiły na nim wielkiego wrażenia. Gołaszewski wyglądał tak, jakby spodziewał się takiego obrotu spraw. Jakby wiedział, że w tym meczu nic złego nie może się stać.

Miał rację, bo już druga groźna sytuacja Polonii w tym meczu przyniosła jej gola. W 12. minucie bramkarza gości - po kolejnej wrzutce w pole karne z rzutu wolnego - pokonał Daniel Choroś. Potem było jeszcze lepiej. Zespół z Wałbrzycha do przerwy nie stworzył sobie żadnej okazji pod bramką Polonii. Do tego zaczął się gubić pod swoją.

Przewaga Polonii rosła, okazji nie brakowało, ale przed przerwą żaden z piłkarzy "Czarnych Koszul" do siatki nie trafił. Ale prób było mnóstwo - strzelali Marczak, Pieczara, Wojdyga, Wiśniewski, Kosiorowski. Ten ostatni miał najlepszą okazję - w 37. minucie uderzył minimalnie nad poprzeczką.

I to w zasadzie byłoby na tyle, jeśli chodzi o atrakcyjną Polonię. Po przerwie ofensywna gra gospodarzy się skończyła. Praktycznie od razu po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę zaczęła się za to pragmatyczna gra i pilnowanie wyniku. Taki minimalizm mógł źle się skończyć już w 52. minucie, kiedy w polu karnym niepilnowany Damian Migalski oddał groźny strzał, który z trudem wybronił Tobjasz.

To było pierwsze ostrzeżenie Górnika. Nie ostatnie, ale na szczęście dla Polonii najgroźniejsze. Bo choć to goście do samego końća sprawiali lepsze wrażenie, próbowali odrobić straty, to jednak nie stworzyli sobie już tak dogodnej okazji, jak na początku drugiej połowy. I to Polonia jest w II lidze.

Polonia - Górnik 1:0 (1:0): Choroś (12.)

Polonia: Tobjasz - Bochenek, Augustyniak, Choroś, Wojdyga - Marczak, Nakrošius, Kosiorowski, Wiśniewski (54. Kluska), Zapaśnik (90. Szabat) - Pieczara (85. Stasz).

Górnik: Jarosiński - Rytko, Tyktor, Michalak, Surmaj (84. Krzymiński) - Radziemski, Krawiec (46. Michalak), Oświęcimka, Orłowski, Sawicki - Migalski (72. Woźniak).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.