Zjednoczeni Stryków - Widzew Łódź 0:2. Widzew awansował do trzeciej ligi!

W tym wypadku styl gry się nie liczy. Widzew wygrał ze Zjednoczonymi Stryków i awansował do trzeciej ligi!

PIŁKA NOŻNA. W Strykowie od początku było czuć atmosferę święta. Kibice Widzewa, którzy wybrali się na spotkanie nie wyobrażali sobie innego scenariusza, niż pewne zwycięstwo łodzian. Trzymali też kciuki za Jutrzenkę Warta. Powód? Jeśli KS Paradyż straciłby punkty na boisku w Warcie, a łodzianie wygrali, awans Widzewa byłby już przesądzony. - W razie wypadku szampany na pewno mamy przygotowane - żartował przed meczem Rafał Krakus, wiceprezes Widzewa.

Zobacz wideo

Również piłkarze łodzian ambitnie podeszli do sprawy. Gdy w niedzielę wygrywali u siebie z Andrespolią Wiśniowa Góra już 3:0, spuścili z tonu i grali na utrzymanie wyniku. - Trochę szachowaliśmy siłami, bo gramy co trzy dni, a w środę czekał nas kolejny mecz ze Zjednoczonymi - mówił Kacper Bargieł, stoper Widzewa.

Obrońca nie mógł jednak wystąpić w środę, bowiem nabawił się kontuzji mięśnia dwugłowego. W pierwszym składzie zastąpił go Damian Dudała, który grał jako podstawowy stoper w pierwszej części rundy wiosennej. Zaskoczeniem za to był wybór Płuski na pozycji napastnika. Tym razem nie był to Robert Kowalczyk, który długo dostawał szansę, ani Patryk Strus. Trener zaufał Sebastianowi Kaczyńskiemu. Do tej pory upierał się, że młody piłkarz doskonale spisuje się jako dżoker i strzela gole po wejściu w końcowej fazie meczu, już na podmęczonego przeciwnika.

Kaczyński nie notował jednak dobrego występu. Widać było, że jest pewny siebie, ale w większości akcji brakowało mu umiejętności lub doświadczenia. Trzeba jednak przyznać, że kiepsko spisywała się cała drużyna Widzewa. Łodzianie grali, jakby awans był już czymś pewnym, bez żadnego polotu. W innych meczach wykazywali więcej walki i zaangażowania. Co prawda mieli optyczną przewagę, próbowali strzelać na bramkę, ale nic z tego nie wynikało. A Zjednoczeni, którzy byli mocno zmotywowani na to spotkanie, zaczęli coraz śmielej atakować. Na tyle, że dwukrotnie Michał Choroś, bramkarz Widzewa był w opałach, ale poradził sobie ze strzałami rywali. Po kolejnych minutach nieciekawej gry świetne podanie przez całe boisko od Michała Czaplarskiego dostał Adrian Budka. Kapitan Widzewa oddał strzał, ale piłka tylko prześlizgnęła się po poprzeczce. W światło bramki w dobrej sytuacji nie trafił też Mariusz Zawodziński.

W przerwie napłynęły informacje z Warty, a KS Paradyż prowadził 1:0. Taki wynik nie był korzystny dla Widzewa, ale łodzianie musieli przede wszystkim skupić się na swojej grze, bo niewiele wskazywało na to, że wygrają. Dużo lepiej prezentowali się kibice, którzy zarówno z początkiem pierwszej, jak i drugiej połowy zaprezentowali efektowne oprawy. Za to jednak goli i punktów nie przyznają...

Na drugą połowę Płuska w napadzie wystąpił już Kowalczyk, który zmienił Kaczyńskiego. Widzew wciąż grał jednak niedokładnie, brakowało też sytuacji bramkowych. Lekiem na lepszą ofensywę łodzian miało być wstawienie Strusa, który w 61. minucie zastąpił Kamil Bartos.

Podczas drugiej połowy meczu w Strykowie dotarły kolejne informacje z Warty, tym razem dobre dla Widzewa. W ciągu kilku minut Jutrzenka strzeliła dwa gole i w tym momencie Widzew był już w III lidze!

Kilka chwil później Paradyż wyrównał na 2:2, a to widocznie zmobilizowało widzewiaków. "Nakręcamy się!" - pokrzykiwał Michał Czaplarski, doświadczony stoper Widzewa. I to właśnie on najlepiej odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym i zdobył gola! Na boisku i trybunach zapanowała euforia, a emocje były takie, że z piłkarzami na boisku cieszyli się także trener Płuska i kierownik Waldemar Krajewski.

Kiedy kibice zaczęli już świętować awans, Widzew podwyższył wynik. W polu karnym sfaulowany został Krzysztof Możdżonek, a jedenastkę pewnie wykorzystał Kowalczyk. W tym momencie już tylko cud mógłby sprawić, że Widzew przegrałby spotkanie ze Zjednoczonymi.

To, na co widzewiacy pracowali przez cały sezon, stało się faktem. Już na dwie kolejki przed końcem rozgrywek awansowali do III ligi. Teraz mogą spokojnie dokończyć sezon i... skupić się na przygotowaniach na wyższy szczebel. A tam tak łatwo już nie będzie...

Zjednoczeni Stryków - Widzew 0:2 (0:0)

Gole: Czaplarski (74.), Kowalczyk (82.)

Zjednoczeni: Pająk - Bełdziński, Sender, Wróblewski (88. Wawrzeniak), Siwirski - Dróżdż, Lenart, Stanisławski (78. Król), Chemielewski - Drogosz (67. Sieczkowski), Balcerek

Widzew: Choroś - Tlaga, Czaplarski, Dudała, Gromek - Okachi, Rodak Ż - Budka (89. Pochyba), Zawodziński (78. Możdżonek), Bartos (61. Strus) - Kaczyński (46. Kowalczyk)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.