Juniorzy Pogoni walczą o mistrzostwo Polski. Historyczna szansa

Przed juniorami starszymi Pogoni finałowy dwumecz z Legią Warszawa. Stawką jest mistrzostwo Polski i gra w młodzieżowej Lidze Mistrzów.

Dla większości młodych piłkarzy z drużyny prowadzonej przez trenera Pawła Crettiego to najpiękniejsze i najważniejsze momenty w życiu. Pogoń ma szansę sięgnąć po drugie w historii klubu mistrzostwo Polski juniorów starszych (srebrne medale ma już zapewnione).

Długa droga do finału

Aby dojść do finału, młodzi portowcy musieli rozegrać aż 32 spotkania. Najpierw rywalizowali w grupie zachodniej Centralnej Ligi Juniorów. Rozgrywki toczyły się w normalnym ligowym trybie "każdy z każdym". Szesnaście drużyn walczyło o dwa pierwsze miejsca, które dawały awans do półfinału. Zmagania zdominowały Pogoń oraz Lech Poznań. Szczecinianie sezon zasadniczy zakończyli na drugim miejscu, mając aż 16 punktów przewagi nad trzecim Zagłębiem Lubin. Granatowo-bordowi wygrali 22 spotkania, 5 zremisowali i tylko trzykrotnie musieli uznać wyższość rywali.

W półfinałach do Pogoni i Lecha dołączyły dwie najlepsze drużyny z grupy wschodniej: Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok.

Zespół Pawła Crettiego o wejście do finału walczył z drużyną z Podlasia. Portowcy byli gospodarzem pierwszego meczu i chcieli wypracować sobie solidną zaliczkę przed rewanżem. Byli wyraźnie lepsi, ale tylko zremisowali 2:2. Na początku meczu w Białymstoku także nie dopisało im szczęście. Szybko stracili gola. Szczecinianom udało się jednak wyjść z opresji obronną ręką. Jeszcze przed przerwą odpowiedzieli dwiema bramkami i spokojnie "dowieźli" korzystny rezultat do końcowego gwizdka.

Jak w ekstraklasie

W finale zagrają z Legią, która dwukrotnie wygrała z Lechem. Pierwszy mecz odbędzie się w Warszawie w niedzielę o godz. 20. Drużyny zagrają na nowoczesnym stadionie, na którym na co dzień występuje pierwszy zespół Legii, a internetową transmisję przeprowadzi należący do Polskiego Związku Piłki Nożnej kanał Łączy Nas Piłka. Z Warszawy młodzi portowcy będą wracać samolotem, żeby lepiej zregenerować się przed decydującym meczem.

Rewanż w Szczecinie zaplanowano na środę (od godz. 18). Władzom klubu udało się przesunąć rozpoczęcie meczu o godzinę. Liczą, że dzięki temu na trybunach będzie mogło zjawić się więcej kibiców. Środowe spotkanie zostanie rozegrane na płycie głównej, a jego organizacja nie będzie ustępować poziomem meczom ekstraklasy. Będzie spiker, telebim, a także stoiska z cateringiem.

- Wiem, że wynik pierwszego meczu będzie miał istotny wpływ na frekwencję. Liczymy, że będzie ona duża - mówi trener Cretti. - W Białymstoku fani Jagiellonii stworzyli fantastyczną atmosferę. Po raz pierwszy w karierze miałem zupełnie zdarte gardło, a okazało się, że moje wskazówki w ogóle nie docierały do zawodników.

Emocje jak przy narodzinach syna

Nie tylko samolot i rozegranie meczu na płycie głównej stadionu Krygiera pokazują, że władze Pogoni prestiżowo traktują zbliżający się finał. W czwartek w klubie odbyła się specjalna konferencja prasowa.

- Podjęliśmy pewne ryzyko. Jeśli w finale przegramy, choć oczywiście tego nie przewiduję, to mogą się pojawić głosy, że za bardzo napompowaliśmy balon - mówi Cretti. - Nie mogliśmy jednak odmówić. Szykuje się wielkie święto. Ostatni raz takie emocje towarzyszyły mi przy porodzie mojego syna.

Pogoń już raz sięgnęła po mistrzostwo Polski juniorów starszych. Było to dokładnie 30 lat temu, w 1986 r. Jednym z zawodników tamtej drużyny był Dariusz Adamczuk, późniejszy reprezentant Polski, a dzisiaj dyrektor Akademii Piłkarskiej Pogoni Szczecin. Kapitanem zespołu Pawła Crettiego jest jego syn Patryk.

- Patryk urodził się w Szkocji i z charakteru też jest walecznym Szkotem - śmieje się Adamczuk, który wiele lat grał na Wyspach Brytyjskich. - To jego czas i moment. Jest u progu kariery. Ja zacząłem przygodę piłkarską od złotego medalu. Jest szansa, że Patryk pójdzie podobną drogą.

Są silni

Największymi gwiazdami zespołu Pogoni są jednak piłkarze, którzy na co dzień grają w pierwszej drużynie Pogoni i regularnie występują w ekstraklasie. To tercet pomocników: Michał Walski, Jakub Piotrowski i Marcin Listkowski. W półfinale bardzo dobre wrażenie zrobili też ofensywnie usposobieni Sebastian Kowalczyk i Gracjan Jaroch, którzy w dużej mierze przyczynili się do awansu.

- Chcemy pokazać, że w Polsce liczą się nie tylko Legia i Lech - mówi Kowalczyk.

Ewentualne zdobycie mistrzowskiego tytułu to nie tylko prestiż. Zwycięzca dwumeczu Legia - Pogoń zagra w rozgrywkach młodzieżowej Ligi Mistrzów.

źródło: Okazje.info

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.