Rekord Widzewa? Nie, to tylko malutkie wydarzenie [KOMENTARZ]

W sobotę Widzew wygrał po raz 13. z rzędu, strzelając pięć goli Jutrzence Warta. - Bardzo się z tego cieszymy, bo to wyczyn, nieważne w której lidze. Taka seria zdarza się naprawdę rzadko. W jakimś stopniu przejdziemy do historii, choć apetyty są jeszcze większe - komentował trener Marcin Płuska.

Szkoleniowiec ma rację, bo seria robi wrażenie, ale mówienie o klubowym rekordzie i przechodzeniu do historii moim zdaniem jest lekką przesadą. Oczywiście to najdłuższa seria, ale nie zapominajmy, że w czwartej lidze, czyli piątej. Poprzednie - odpowiednio 12- i 13-meczowe - były ustanawiane w I lidze, a więc odpowiedniku naszej ekstraklasy. I z całym szacunkiem dla rywali, ówczesny Widzew nie strzelał goli Jutrzence Warta czy Stali Głowno, ale Śląskowi Wrocław, Amice Wronki, Legii i Polonii Warszawa, GKS Katowice i Rakowowi Częstochowa. W obu sezonach okazał się najlepszy w Polsce, a w Lidze Mistrzów straszył Borussię Dortmund, późniejszego zwycięzcę.

Życzę trenerowi Płusce wielkich sukcesów, ale na razie do Franciszka Smudy bardzo mu daleko. Podobnie jak Michałowi Czaplarskiemu do Tomasza Łapińskiego, a Princewillowi Okachiemu do Ryszarda Czerwca. W niedzielę właśnie minęło 20 lat od słynnego zwycięstwa Widzewa 2:1 na Łazienkowskiej, które było przepustką do trzeciego w historii mistrzostwa Polski. Wtedy drużyna wygrała 12 razy z rzędu, a sezon zakończyła bez porażki!

Sukces smakował jeszcze lepiej, bo piłkarze zmagali się nie tylko z rywalami, ale i słabością klubu. W czasie bicia rekordu przez długie miesiące grali za darmo, bo kasa była pusta. Pamiętam mecz wygrany w drugiej połowie, mimo gry w osłabieniu, czy też opowieść rywali, że najgroźniejszy przeciwnik ufundował im pokaźne premie. A także wypowiedź jednego z udziałowców spółki, że Widzew nie zasługuje na mistrzostwo.

Może młodsi piłkarze i równie młody trener o tym nie wiedzą, więc ktoś powinien im o tym przypomnieć, gdy będą mówić o zapisaniu się w annałach tak zasłużonego klubu, jakim jest Widzew. Gdy już awansują do trzeciej ligi, może za dziesięć lat jakiś historyk sportu wspomni, że w piątej klasie rozgrywkowej drużyna miała taką serię. Mam też nadzieję, że będzie ona dużo dłuższa.

PS Gdy jeszcze raz przeczytam lub usłyszę o rekordzie klubu, to zacytuję niezbyt cenzuralne porównanie używane przez jedną z widzewskich legend. Na razie zalecam lód na głowę.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.