Stal Rzeszów lepsza od Polonii Piła. "To jest szkoła żużla"

Żużlowcy Stali Rzeszów odnieśli kolejne zwycięstwo w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. W niedzielę pokonali na własnym torze Polonię Piła 51:36. - Każdy dołożył cenną cegiełkę do zwycięstwa - powiedział po meczu Karol Baran, żużlowiec Stali Rzeszów.

Chcesz wiedzieć wszystko o Stali Rzeszów? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL

Mimo wysokiego zwycięstwa Stali Rzeszów nad Polonią Piła niedzielny mecz był zacięty . Kibice na stadionie miejskim w Rzeszowie na nudę nie mogli narzekać. Głównie za sprawą sporej ilości upadków na tor. Na szczęście obeszło się bez poważnych urazów.

- Polonia Piła pokazała, że jest dobrą drużyną. Szkoda, że ten mecz popsuły upadki. Wydaje mi się, że przyczyniły się do tego trochę warunki torowe. Niestety w przeddzień meczu nie mieliśmy możliwości przygotować toru, a w trzy godziny nie da się tego zrobić dobrze. Jeśli nawierzchnia jest zbyt sucha, wtedy robi się piaszczysta i się wyrywa. To jest szkoła żużla, kto nie popełnia błędów to wygrywa, a kto popełnia przyjeżdża z tyłu - powiedział po wygranym meczu Janusz Ślączka, trener Stali:

- Jechałem blisko Kurtza i na drugim łuku nie miałem możliwości, aby się spokojnie złożyć na wirażu. Nie pozostało mi nic innego, jak się położyć. Po upadku nie ma żadnego śladu, więc jest wszystko w porządku. Oto chodzi, że walczymy dla kibiców i chcemy tworzyć dla nich te widowiska. Najważniejszy jest też wynik naszej drużyny. Popatrzmy na nasze zdobycze punktowe, które zamykały się w granicach 7-10 punktów, więc każdy dołożył cenną cegiełkę do zwycięstwa. Tutaj nie liczy się indywidualny wynik zawodnika, bo ja czy Dawid Lampart we dwójkę nie wygralibyśmy tego meczu. Najważniejsza jest jazda całej drużyny, co dzisiaj pokazaliśmy i dzięki czemu odnieśliśmy cenną wygraną nad Polonią - dodał z kolei Karol Baran, żużlowiec Stali.

W gorszym nastroju był natomiast menadżer Polonii, Tomasz Żentkowski. - Do ósmego wyścigu szło nam całkiem dobrze. Rzeszowianie mieli naprawdę niewielką przewagę. Ale wszystko się posypało po tym, jak Norbert Kościuch upadł na tor. Wiadomo, że wtedy atmosfera w naszej drużynie zrobiła się zupełnie inna, bo każdy martwił się o jego zdrowie - przyznał.

Twórz z nami Rzeszów.Sport.Pl! Dołącz do nas na Facebooku

Więcej o:
Copyright © Agora SA