- Mamy puchary, chociaż dużo się na ten temat naczytałem. Płynęły dziwne uszczypliwości, że nie chcemy awansować. A styl, w jakim to zrobiliśmy, sprawia, że chłopacy zasługują na jeszcze większe słowa uznania. Można być tylko dumnym z chłopaków. W tym sezonie bywało lepiej, bywało gorzej, ale udało się. Nie będzie nawet czasu, by poświętować - mówi trener.
- Przeciwko Lechii w podstawowym składzie zagrało siedmiu piłkarzy, którzy zaczynali ze mną pracę w kwietniu ubiegłego roku. To pokazuje, że zespół zmienił się niewiele. Poza tym ważne było zaufanie i cierpliwość, jakimi obdarzył mnie właściciel klubu. Mój spokój przekładał się na drużynę - dodaje.
Szansa na zapewnienie sobie miejsca dającego prawo gry w pucharach była już kilka dni temu. Ale w Szczecinie Cracovia przegrała z Pogonią. Jak w tym czasie udało się odmienić zespół? - Udało się przede wszystkim nic nie zepsuć. Nie pompowaliśmy balonu, tylko postawiliśmy na mądrość i chłodne głowy. Poskutkowało - odpowiada Zieliński.
Trener dodaje, że dużych zmian w klubie nie będzie. - To jeszcze nie jest taki zespół, jakiego byśmy chcieli. Ale jest to namiastka drużyny, która w przyszłym sezonie być może powalczy jeszcze o coś więcej. Na pewno nie będzie gwałtownej rewolucji, bo nie jest potrzebna. Liczymy na takie transfery, które podniosą jakość. Musimy mieć po dwóch piłkarzy na każdą pozycję. I nawet nie chodzi o puchary. To jest fajna nagroda, ale nasze życie to liga, z tego jest chleb.
Zieliński dodaje, że i tak czuje niewielki niedosyt. Bo nie udało się zdobyć medalu mistrzostw Polki. - Walka o podium trwała długo. Był moment, że trzecie miejsce było bardzo blisko. Niedosyt zawsze będzie, bo jesteśmy profesjonalistami. Ale jak nie w tym, to może w przyszłym sezonie? - zastanawia się szkoleniowiec.
Przygotowania do następnego sezonu Cracovia rozpocznie 13 czerwca.
