Lech Poznań - Ruch Chorzów. Ostatni mecz bramkarza Krzysztofa Kotorowskiego

To Krzysztof Kotorowski stanie w niedzielę w bramce Lecha Poznań i w ten sposób zakończy karierę. Blisko 40-letni bramkarz spędził w Lechu Poznań trzynaście sezonów, zdobył z nim dwa mistrzostwa Polski, dwa puchary krajowe i trzy superpuchary.

Zakończenie kariery planował już w zeszłym roku. Lech zdobył mistrzostwo, a Krzysztof Kotorowski jednak przedłużył swój kontrakt z ukochanym klubem o kolejny rok. Jesienią był trzecim bramkarzem, a wiosną - po odejściu Macieja Gostomskiego - drugim.

Ale klamka zapadła. - Tym razem to mój ostatni sezon. Jeszcze to do mnie nie dociera, ale ten moment nadszedł. Kończę karierę - zapowiedział oficjalnie na konferencji prasowej przed meczem z Ruchem Chorzów. Odchodzi na zakończenie jednego z najgorszych sezonów Lecha w ciągu ostatnich lat. Kolejorz zajmie dopiero siódme miejsce w lidze, przegrał finał Pucharu Polski. - Mówią, że lepiej, gdybym odszedł rok temu. Wtedy byłbym mistrzem. Ale nie żałuję tego sezonu, bo dobrze pracowało mi się z chłopakami - przyznaje Kotorowski.

Jest już niemal przesądzone, że w niedzielę pożegna się z kibicami nie tylko machając, ale i broniąc dostępu do bramki. W tym sezonie nie zagrał ani razu, lecz trener Jan Urban wystawi go w spotkaniu z Ruchem, które dla układu tabeli nie ma już znaczenia. Na dodatek z urazem ręki zmaga się Jasmin Burić.

233 spotkania, dwa mistrzostwa Polski, dwa puchary i trzy superpuchary - dorobek Kotorowskiego w Lechu imponuje, a dodatkową wartością dla niego samego jest fakt, że te wszystkie sukcesy święcił w klubie, który kochał od dziecka. To przecież jeden z dwóch poznaniaków, którzy zasiadają obecnie w szatni Lecha. Drugi to młodszy od niego o 22 lata Robert Gumny.

- Pamiętam, jak jechałem na swój pierwszy trening. Wiozła mnie na niego ówczesna dziewczyna, a dziś moja żona. Mówiłem jej, że wreszcie mam blisko tego swojego wymarzonego Lecha. Ta chwila będzie ze mną do końca. Później był pierwszy mecz w ekstraklasie, pierwsze spotkania w europejskich pucharach. Pamiętam mecze z Juventusem czy te niesamowite rzuty karne, które dawały nam awans w Europie [z Interem Baku - przyp. red.]. Nie każdy piłkarz ekstraklasy mógł to przeżyć. A mi to się udało w moim mieście i w moim klubie - opowiada Kotorowski.

Koniec kariery nie oznacza jednak rozbratu z piłką. Wstępne ustalenia między "Kotorem" a klubem są takie, że ten po krótkim urlopie zostanie trenerem bramkarzy w Akademii Lecha. - Będę tutaj na każdym meczu - zapewnia Kotorowski: - Koniec kariery nie oznacza zatem, że opuszczę stadion. Rozmawiałem już z Piotrem Reissem i Bartoszem Bosackim, którzy odchodzili przede mną. Dziękuję klubowi, że do tego zakończenia kariery przyzwyczajał mnie łagodnie.

Mało tego - Kotorowski dostał w tym tygodniu ofertę zatrudnienia w jednym z klubów ekstraklasy. - Ale ją odrzuciłem. Jestem wierny Lechowi i skoro powiedziałem, że kończę karierę, to nie będę już zmieniał decyzji - komentuje sam zainteresowany. Póki co odrzucił też propozycję gry w zespole oldbojów Lecha Poznań. Ale zapewnia, że wciąż będzie blisko klubu. - Jak któryś z dziennikarzy zadzwoni, to podzielę się doświadczeniem czy komentarzem. Ale przed szereg nie będę się wychylał. Bez parcia na szkło, tak jak do tej pory - kończy Kotorowski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.