Jagiellonia. Sezon z problemami. Czas na zmiany

Jagiellonia w sobotę zakończy rozgrywki w ekstraklasie. Sezon był pełen problemów. Najważniejszy cel został jednak zrealizowany. Białostoczanie nadal będą występować w krajowej elicie.

BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS

- Europejskie puchary dla mniejszych klubów są jak pocałunek śmierci - takie słowa niemal rok temu wypowiedział trener Michał Probierz. Wówczas jednak nikt się nimi za bardzo nie przejął. W Białymstoku panowała euforia. Jagiellonia po raz pierwszy w swej historii zdobyła brązowe medale mistrzostw Polski.

Krótka przygoda

Jak się jednak okazało szkoleniowiec za bardzo się nie pomylił. Co prawda Jagiellonia uniknęła śmierci (czytaj spadku z ekstraklasy), ale problemów było mnóstwo. Ponadto można również wspomnieć, że trenerzy innych drużyn, które wówczas wraz z zespołem z Białegostoku awansowały do gry w europejskich pucharach, stracili swe posady. Probierz pozostał na stanowisku, chociaż był taki moment, kiedy sam oddał się do dyspozycji zarządu.

Przygoda Jagiellonii z europejskimi pucharami okazała się krótka. Najpierw było wyeliminowanie litewskiej Kruoji Pokroje (1:0 na wyjeździe po golu w doliczonym czasie gry, 8:0 u siebie), ale w drugiej rundzie kwalifikacji Ligi Europy nastąpił już koniec. Białostoczanie na własnym stadionie bezbramkowo zremisowali z Omonią Nikozja. Na Cyprze zaś przegrali 0:1.

Mimo wszystko był to też historyczny wynik. Wcześniej Jagiellonia dwukrotnie ze zmagań w eliminacjach Ligi Europy odpadała już na pierwszej przeszkodzie.

Transfery

Nie sama jednak gra w europejskich pucharach, a w związku z tym brak dłuższych urlopów, normalnego okresu przygotowawczego, była przyczyną późniejszych kłopotów Jagiellonii. Porażka na Cyprze przyniosła też zmiany w kadrze. Po udanym wcześniejszym sezonie czołowi zawodnicy na brak propozycji transferowych nie mogli narzekać. Jeszcze przed sezonem został wyrwany pierwszy "ząb". Michał Pazdan, który świetnie spisywał się i na środku obrony i na środku pomocy, został sprzedany do Legii Warszawa. Po odpadnięciu z gry o Ligę Europy Nika Dzalamidze i Patryk Tuszyński przenieśli się do tureckiego Rizesporu. W końcu Maciej Gajos trafił do Lecha Poznań. Tym samym z Jagiellonii niemal z każdej formacji odszedł ważny zawodnik. Co prawda do klubu z Białegostoku wpłynęła niezła gotówka, ale zespół po tych stratach nie mógł się pozbierać w zasadzie przez cały sezon.

Na krawędzi ósemki

W teorii wydawało się, że ubytki kadrowe udało się uzupełnić. Alvarinho był jednym z lepszych zawodników Zawiszy Bydgoszcz, Fedor Cernych Górnika Łęczna, Konstantin Vassiljev Piasta Gliwice. Można wymienić jeszcze parę nazwisk, ale to wszystko teoria. Boisko pokazało coś innego. Wprowadzanie nowych zawodników do składu musiało następować w trakcie sezonu, a nie była to łatwa sytuacja. Jagiellonia stała się drużyną nieobliczalną. Były spotkania w których białostoczanie dominowali na boisku, ale nie potrafili potwierdzić tego golem. Gdy natomiast już tracili bramkę to zazwyczaj zaraz była też kolejna. Wówczas tak naprawdę okazało się, ile dla Jagiellonii znaczył Michał Pazdan. On był prawdziwym liderem formacji defensywnej. Bez niego obrona białostoczan była niczym szwajcarski ser.

Dziwić może jednak to, co stało się wiosną. Wydawało się, że po zimowej przerwie w rozgrywkach, normalnym okresie przygotowawczym, kolejnych transferach, z grą Jagiellonii będzie lepiej. Nic z tego. Błąd za błędem, a wręcz pomaganie rywalom w zdobywaniu goli (samobójcze trafienia z Podbeskidziem Bielsko-Biała czy z Termalicą Nieciecza), do tego niemoc strzelecka, niewykorzystywanie nawet idealnych sytuacji do strzelenia bramek. To wszystko złożyło się na to, że białostoczanie nie awansowali do grupy mistrzowskiej, a zagrali w grupie spadkowej. Na szczęście na dwie kolejki przed końcem sezonu wszyscy w Białymstoku mogli głęboko odetchnąć. Utrzymanie w lidze było już pewne. Dlatego też wynik ostatniego spotkania (sobota, godz. 15.30 w Kielcach z Koroną) nie ma już większego znaczenia.

Zmiany w kadrze

- Cieszy tylko to, że zespół utrzymał się w lidze. Gra raczej nie - tak sezon podsumowuje Cezary Kulesza, prezes i jeden z właścicieli Jagiellonii.

Kolejne rozgrywki będą dziesiątymi z rzędu białostoczan w ekstraklasie. Na pewno do nich zespół z Białegostoku przystąpi w zmienionym składzie. Już wcześniej klub pożegnał się z kilkoma zawodnikami. Kontrakty nie zostały przedłużone z Krzysztofem Baranem, Martinem Baranem, Janem Pawłem Pawłowskim. Umowa z kolei została rozwiązana z Matiją Sirokiem. W końcu też zakończono współpracę z Filipem Modelskim, który jeszcze w listopadzie został zesłany do drużyny rezerw.

Trzech zawodników trafiło natomiast na listę transferową. Nowych klubów szukać sobie mają Sebastian Madera, Piotr Grzelczak i Alvarinho. Pierwszy z nich w trakcie sezonu został zesłany do drużyny rezerw za samowolne stosowanie specjalnej diety. Co prawda potem został przywrócony do kadry pierwszego zespołu, ale w ekstraklasie już nie zagrał. Z kolei Alvarinho, gdy już pojawiał się na boisku, to trudno było zauważyć jego obecność. Zawiódł też Piotr Grzelczak, który co prawda zdobył sześć goli, ale ostatni raz na listę strzelców wpisał się jeszcze w grudniu.

Ponadto nowego klubu może sobie szukać Jonatan Straus. W jego przypadku nie chodzi jednak o transfer, a wypożyczenie.

Liczyć się trzeba również z tym, że z Jagiellonii odejdzie Bartłomiej Drągowski.

- Bartek powinien odejść dla dobra klubu, do dobrego klubu, gdzie będzie grał i zrobi postęp - stwierdza Michał Probierz.

- To chyba dobry moment na transfer - przyznaje również Cezary Kulesza. - Zainteresowanie Bartkiem cały czas jest duże, ale jeszcze za wcześnie, aby mówić, gdzie on odejdzie, czy odejdzie.

Transfer Drągowskiego i odejście Krzysztofa Barana będzie oznaczać, że białostoczanie muszą pozyskać co najmniej dwóch bramkarzy. Jednym z nich powinien być młody Gruzin Luka Gugeszaszwili, o ile uda się załatwić wszelkie formalności w najbliższym okienku transferowym.

Niezbędne jest też pozyskanie napastnika. Jagiellonia byłaby zainteresowana Mateuszem Zacharą, który niedawno rozwiązał kontrakt w Chinach. Były piłkarz Górnika Zabrze szuka jednak przede wszystkim nowego klubu poza Polską. Dopiero jak ta opcja nie wyjdzie, może zdecydować się na klub z Białegostoku. Pytanie tylko, czy Jagiellonia będzie na niego czekać?

Więcej o Jagiellonii na bialystok.sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.