Cracovia przed historyczną szansą. Z Pogonią Szczecin gra o puchary

Wszystko ma być dopięte na ostatni guzik. Cracovia jest o krok od europejskich pucharów, dlatego w dzisiejszym mecz z Pogonią w Szczecinie (godz. 20.30) głównej roli nie może zagrać przypadek.

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl

"Gramy o puchary!" - takie hasło bije z plakatów reklamowych. Szansa na awans jest historyczna. Nawet nie trzeba oglądać się na inne mecze, ani czekać do ostatniej kolejki. Zwycięstwo z Pogonią pozwoli zająć co najmniej czwarte miejsce, a ono pozwala na grę w eliminacjach do Ligi Europy. - Wstrzymałbym się z szacowaniem, ile mamy procent szans na awans. Jesteśmy i blisko, i daleko. Jeszcze nie świętujemy, walka może być do samego końca. Jedziemy do Szczecina, by podtrzymać passę dwóch meczów bez straconej bramki. Chcemy grać bardziej efektywnie niż efektownie - podkreśla Jacek Zieliński, trener Cracovii.

Sprawdzona trasa

Do pokonania jest ponad 600 kilometrów, dlatego każdy szczegół związany z komfortową podróżą od dawna jest zaplanowany. W klubie powtarzają, że na tym etapie sezonu najważniejszy jest odpoczynek i regeneracja między meczami. Dlatego długa podróż pociągiem, ani gniecenie się przez prawie 10 godzin w ciasnym autokarze nie wchodziły w grę.

Zostaje samolot. Jedyna niedogodność: z Krakowa do Szczecina nie ma bezpośrednich lotów, więc trzeba się przesiąść w Warszawie. - Lataliśmy już jednak do Szczecina rejsowymi samolotami, więc to sprawdzona trasa. Planu B nie było. Kiedy tylko poznaliśmy terminarz, ustaliliśmy, że lecimy - tłumaczy Tomasz Siemieniec, kierownik Cracovii.

Do Szczecina krakowianie wylecieli wczoraj wieczorem, na miejscu mieli być ok. godz. 21. Wcześniej z Krakowa wyjechał bus ze sprzętem. - Wiedzieliśmy, że chcemy walczyć o jak najwyższą lokatę, więc trzeba było zapewnić piłkarzom jak najbardziej komfortowe warunki - dodaje Siemieniec. A że kolejny (ostatni w lidze) mecz już w niedzielę, to ze Szczecina piłkarze też wracają samolotem. Na lotnisko wyjeżdżają w czwartek tuż po śniadaniu i przed południem są w Krakowie.

- To będzie trudny mecz. Pogoń może ma tylko matematyczne szanse na puchary, ale na pewno nie odpuści, bo będzie chciała godnie pożegnać się ze swoją publicznością. Wiemy, że nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Chcemy zagrać skutecznie, bo dla nas liczą się tylko punkty - przekonuje Zieliński.

Najgłupszy sposób

Poza Damianem Dąbrowskim (rehabilituje się po operacji barku, ostatnio wznowił treningi), wszyscy są zdrowi, ale grać nie może Florin Bejan. Rumun w poprzednim meczu z Lechem nie mógł pogodzić się z żółtą kartką, jaką zobaczył za opóźnianie gry. Kręcił głową i załamywał ręce, bo nie mógł przeboleć, że czeka go pauza. Zresztą Zieliński też nie ukrywał, że jest na niego zły. - Dostał kartkę w najgłupszy sposób, ale cóż zrobić? - rozkładał ręce trener. W tej sytuacji obok Huberta Wołąkiewicza na środku obrony stanie Piotr Polczak, który ostatnio nie miał miejsca w pierwszym składzie. Innych zmian, w porównaniu z ostatnim meczem z Lechem, być nie powinno.

Wszystkie mecze grupy mistrzowskiej zostaną rozegrane o tej samej porze. Łączoną transmisję przeprowadzi stacja Canal+Sport. Relacja na krakow.sport.pl.

Obserwuj @JaroslawKowal

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.