Piłkarz Stomilu Olsztyn: Fonfara rozegrał kapitalne zawody

- Trzeba przyznać, że bardzo dobre spotkanie w drużynie gospodarzy rozegrał Grzegorz Fonfara. Przy jego dwóch pięknych strzałach, my byliśmy kompletnie bezradni - mówi Paweł Głowacki, pomocniku OKS-u po przegranym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec 1:2.

W jedenastu tegorocznych spotkaniach, Stomil ani razu nie zaznał smaku zwycięstwa. Tym razem biało-niebiescy musieli uznać wyższość Zagłębia Sosnowiec, przegrywając 1:2. Spotkanie nie dostarczyło kibicom zbyt wielu emocji, bowiem tempo meczu nie było zbyt wysokie. Częściej przy piłce znajdowali się jednak gospodarze, którzy na dwadzieścia minut przed końcem prowadzili już 2:0. Wtedy jednak czerwoną kartkę obejrzał jeden z zawodników ekipy z Górnego Śląska, a olsztynian stać było jedynie na honorowe trafienie w postaci wykorzystania rzutu karnego przez Grzegorza Lecha.

Rozmowa z Paweł Głowackim, pomocnikiem Stomilu Olsztyn.

Mateusz Lewandowski: We wtorkowy wieczór przegraliście z Zagłębiem Sosnowiec 1:2. Według pana co jest przyczyną tej porażki?

Paweł Głowacki : - W pierwszej połowie nasza gra była dość chaotyczna. Powinniśmy więcej grać piłką, a w ostateczności wymienialiśmy zbyt dużo długich podań. Trzeba przyznać, że bardzo dobre spotkanie w drużynie gospodarzy rozegrał Grzegorz Fonfara. Przy jego dwóch pięknych strzałach, my byliśmy kompletnie bezradni.

Na kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem klub poinformował o podpisaniu umowy z firmą Budimex. Dotarła do was ta wiadomość jeszcze przed wyjściem na murawę?

- Wiedzieliśmy już dużo wcześniej, że do podpisania umowy może dojść właśnie w środę. Oficjalna informacja nie miała jednak żadnego wypływu na nasze podejście do tego meczu.

Tak jak we wcześniejszych spotkaniach, tak i teraz od pierwszej minuty cofnęliście się do defensywy. Zadecydowały o tym problemy kadrowe i brak kilku podstawowych zawodników?

- W porównaniu do poprzednich spotkań, od pierwszego gwizdka wyszliśmy jeszcze wyżej do przodu. W naszej ekipie szwankowała jednak dokładność i granie piłką po ziemi, gdyż boisko w Sosnowcu było idealnie przygotowane. Byliśmy pod dużym wrażeniem warunków tam panujących, bowiem dawno nie graliśmy na takiej murawie. Udało nam się jednak szybko do tego przystosować, dzięki temu byliśmy w stanie rozegrać składną akcję.

Co prawda w drugiej części spotkania próbowaliście tworzyć akcję w ataku, lecz wciąż brakowało dokładności

- Przez całą drugą połowę to my przeważaliśmy i nadawaliśmy rytm gry. Nie mieliśmy jednak zbyt dużej ilości klarownej sytuacji do zdobycia bramki. Co prawda swojej szansy szukał Grzegorz Lech, lecz jego uderzenie z 16 metrów było niecelne.

Na dwadzieścia minut przed końcem gry czerwoną kartkę obejrzał jeden z zawodników Zagłębia. Dlaczego zatem nie potrafiliście wykorzystać przewagi jednego zawodnika?

- Powiem przewrotnie, że czerwona kartka mogła ułatwić im grę w obronie. Rywale cofnęli się całkowicie do obrony, broniąc dostępu do własnego pola karnego. Dążyliśmy do wyrównania, lecz ponownie dał o sobie znać Grzegorz Fonfara. Ponadto przeprowadzaliśmy za mało oskrzydlających akcji.

W ostatnim spotkaniu w ramach maratonu, w piątek przed własną publicznością zmierzycie się z Arką Gdynią. Kibice wciąż czekają na pierwsze zwycięstwo i utrzymanie na zapleczu ekstraklasy...

- Chcielibyśmy powtórzyć wynik z pierwszego spotkania [OKS wygrał 1:0] i zdobyć upragnione przez wszystkich trzy punkty.

Zagłębie Sosnowiec - Stomil Olsztyn 2:1 (1:0)

I LIGA

*Dolcan Ząbki po rundzie jesiennej wycofał się z rozgrywek

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.