Damian Gołąb: Myśli pan o dogonieniu Denissa Rakelsa? Z 15 golami wciąż jest najskuteczniejszym piłkarzem Cracovii.
Erik Jendriszek: To dziwne, że ktoś, kogo nie ma tutaj od pół roku, jest najlepszym strzelcem. Z drugiej strony tym zasłużył sobie na transfer i gra w Anglii, a my w ekstraklasie. Są jeszcze dwa mecze i powalczę o te dwie bramki. Jestem z Denissem w kontakcie, ale nie rozmawiamy o tym, ile kto strzeli goli. To, kto zostanie najlepszym strzelcem, interesuje mnie mniej niż miejsce w tabeli. Ale Deniss nie pogniewa się, jeśli go wyprzedzę.
Na tę 13. bramkę czekał pan od marca. Liczył pan minuty bez gola?
- Nie. Są mecze, w których wszystko wychodzi, są takie, w których nie gramy tak, jak powinniśmy. Na Ruchu utrzymaliśmy 1:0 po niezbyt ładnej grze, ale to dało nam trzy punkty i szansę na walkę o puchary. Nie w każdym meczu można strzelać bramki, liczy się wynik drużyny. Najważniejsze jest teraz utrzymać trzecie miejsce.
Po meczu z Legią w Krakowie mówił pan, że Cracovia wciąż uczy się gry w czołówce. Po meczu z Lechem widać, że jesteście już bardziej dojrzałą drużyną?
- W pierwszej połowie w końcu graliśmy taką piłkę jak wcześniej. Wykorzystaliśmy atuty, czyli szybką grę po ziemi, a nie walenie piłki w powietrze. To było widać też w
Chorzowie, gdzie nie dopuściliśmy Ruchu do ani jednej stuprocentowej sytuacji. Takie mecze budują drużynę, uczą nas czegoś nowego.
Pomaga w tym lepsza gra w obronie. W rundzie finałowej już trzy razy nie straciliście gola.
- Już wcześniej o tym mówiliśmy: lepiej wygrać cztery razy po 1:0 niż raz 4:0.