Pogoń przegrywa z Zagłębiem. To koniec marzeń o podium [ZDJĘCIA]

Piłkarze Pogoni Szczecin przegrali na własnym stadionie z Zagłębiem Lubin 1:3. To oznacza, że szanse na brązowe medale i awans do europejskich pucharów są już tylko iluzoryczne.

Kłopoty Pogoni zaczęły się dzień przed meczem. Na ostatnim treningu kontuzji nabawił się Sebastian Rudol, który w niedzielę miał zagrać od pierwszej minuty na prawej obronie. Trener Czesław Michniewicz musiał więc szybko wymyślić nową koncepcję na wyjściowy skład. Do boju posłał Adama Gyurcso. Węgier chciał się przypomnieć szczecińskiej publiczności, ponieważ w ostatnich meczach nie mógł grać z powodu urazu pachwiny.

Nie przekuli przewagi na gole

Niedzielne popołudnie na stadionie przy ulicy Twardowskiego zdecydowało się spędzić ponad 6 tysięcy kibiców. W pierwszej połowie rzadko podnosili się jednak ze swoich miejsc. Pogoń miała optyczną przewagę, ale nie potrafiła jej przekuć na konkretne zagrożenie pod bramką Zagłębia. Po raz pierwszy groźnie zrobiło się w 12. minucie. W jednej akcji dwukrotnie szczęścia spróbował Adam Frączczak. Prawy obrońca najpierw niecelnie przymierzył z ostrego kąta, a potem minimalnie pomylił się po efektownym uderzeniu "nożycami". Aktywny był także Wladimer Dwaliszwili, który brał udział praktycznie w każdej próbie zaatakowaniu bramki rywali. Zagłębie sporadycznie odgryzało się kontrami, które z reguły wynikały z prostych strat piłkarzy Pogoni.

Dramat w obronie

W przerwie Michniewicz dokonał dwóch roszad. Na boisku zameldowali się Miłosz Przybecki i Takafumi Akahoshi, którzy zastąpili Gyurcso i Łukasza Zwolińskiego. Szczególnie dobrą zmianę dał ten drugi, który w 56. minucie zanotował asystę przy golu Ricardo Nunesa. Zawodnik z RPA dostał dokładnie podanie i mocnym strzałem z dystansu strzelił swoją pierwszą bramkę w granatowo-bordowych barwach. Euforia przy Twardowskiego długo jednak nie trwała, ponieważ potem portowcy zupełnie posypali się w obronie. Zagłębie strzeliło trzy gole, nierzadko ośmieszając przy tym defensywę Pogoni. Z każdym kolejnym ciosem szczecinianie gaśli w oczach, a w samej końcówce już tylko snuli się po boisku.

Porażka oznacza tak naprawdę koniec marzeń o trzecim miejscu i awansie do europejskich pucharów. W środę o 20:30 Pogoń podejmie u siebie Cracovię, ale będzie to już tylko smutne pożegnanie się ze szczecińską publicznością.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.