Raków w pięciu kolejkach zdobył jedynie 2 punkty i wypadł z pierwszej trójki, która wywalczy bezpośredni awans. Chcąc do niej wrócić, ze Stalą Stalowa Wola koniecznie musiał wygrać. Zwycięstwo w sobotnim meczu jeszcze tego nie dawało, ale można było na nim budować jakiś optymizm. Niestety, czerwono-niebieskim niemocy nie udało się przełamać. Mimo, że prowadzili 1:0 i 2:1, punktów nie zdołali zdobyć.
Szalikowcy Rakowa do piłakarzy... Niech k... przeproszą Stal Stalowa Wola spisywała się ostatnio kiepsko. W tabeli stoczyła się aż na 15. miejsce i musi teraz walczyć o utrzymanie. W Częstochowie ustawiła się defensywnie, myśląc głównie o obronie własnej bramki. Raków na odwrót - wyszedł na boisko z dwójką napastników - i zadaniem zdobycia kompletu punktów. Drużyna Marka Papszuna przeważała od początku, ale jej akcjom brakowało wykończenia. Do czerwono-niebieskich nie chciało się też uśmiechnąć szczęście. Choćby w 40. minucie, kiedy dośrodkowaną przez Rafała Figiela Piłkę przepuściło dwóch obrońców i bramkarz Stali, ale w polu karnym nie znalazł się nikt, żeby wbić ją do siatki. W 16. minucie piłka po strzale Piotra Malinowskiego o metr minęła bramkę. Potem gra toczyła się głównie w środku pola. Raków długo nie był w stanie stworzyć stuprocentowej sytuacji, aż wreszcie w 35. minucie na swoje połowie piłkę stracili goście. Damian Warchoł błyskawicznie wbiegł w pole karne, dograł do Wojciecha Okińczyca, ale ten z bliska trafił w nogi interweniującego obrońcy. W 40. minucie wreszcie było 1:0. Występujący w roli prawego obrońcy Dawid Kamiński przedarł się do linii końcowej, dośrodkował, a strzałem z głową Tomasza Wietchechę pokonał Damian Warchoł.
Raków - Stal Stalowa Wola 2:3 Emocje na boisku i poza nim[FOTORELACJA] Częstochowianie cieszyli się z prowadzenia w sumie (z przerwą) 25 minut. Błąd w obronie w 51. minucie kosztował ich utratę gola. Raków nie grał jednak źle. Jeszcze przed utratą gola Malinowski uderzył głową tuż nad poprzeczką. Potem jego płaski strzał z trudem obronił Wietecha. Wreszcie w 56. minucie "Malina" dopiął swego. Strzelił mocno z kilkunastu metrów i zasłonięty bramkarz Stali przepuścił piłkę do bramki. Raków zasłużenie odzyskał prowadzenie i można było mieć nadzieje, że z czasem podwyższy wynik. Choć miał sytuacje (najlepszą w 85. Wojciech Okińczyc), nie podwyższył. W związku z niepewną grą w obronie i sporą liczbą niedokładności, było za to sporo nerwów. Przynajmniej dwie akcje Stali "pachniały" golem, a ta w 87. minucie golem się zakończyła. Wypuszczony w uliczkę Dawid Przezak strzałem w długi róg pokonał Macieja Mielcarza. Trzy minuty później trafił jeszcze Bartłomiej Bartosiak (wykorzystał błąd obrońców, którzy liczyli na to, że sędzia odgwizda pozycję spaloną) i tragedia stała się faktem.
Nerwowo było też po meczu. Tym razem za sprawą kibiców, którzy postanowili zamanifestować swoje niezadowolenie z postawy drużyny pod klubowym budynkiem. - "Piłkarzyki pajacyki", "My będziemy was nie będzie" - skandowali rozsierdzeni , domagając się jednocześnie spotkania z piłkarzami. - Niech k....wyjdą i przeproszą...
Piłkarze i trenerzy pojawili się w wejściu do klubowego budynku. Na zarzuty braku zaangażowania odpowiedzieli kapitan drużyny Adrian Klepczyński, który zakończył mecz z czerwoną kartką i trener Marek Papszun.
Raków Częstochowa 2 (1)
Stal Stalowa Wola 3 (0)
Bramki: 1:0 Warchoł (40.), 1:1 Mistrzyk, 2:1 Malinowski (56.), 2:2 Przezak (87.), 2:3 Bartosiak (90.)
Raków Częstochowa: Mielcarz - Kamiński, Klepczyński, Radler (57. Mesjasz), Rogala, Carlinhos (46. Góra), Bissi, Figiel, Malinowski, Warchoł (65. Hoferica), Okińczyc.
Stal Stalowa Wola: Wietecha - Bartkiewicz, Wawrzyński, Bogacz, Kowalski, Mistrzyk, Kantor, Kachniarz (68. Bartosiak), Oziębała, Stelmach, Płonka (75. Przezak).
