Prezes AZS-u Częstochowa uspokaja: Nie toniemy, to przejściowe problemy [ROZMOWA]

Roman Lisowski, prezes AZS-u Częstochowa przyznaje, że AZS owszem, ma kłopoty finansowe, ale jednocześnie przekonuje, że przyszłość klubu nie jest zagrożona. - Nie przewidujemy takiej sytuacji, żeby miało nas w PlusLidze zabraknąć. Absolutnie nikt w klubie tego nie bierze pod uwagę - mówi Lisowski.

Rozmowa z Romanem Lisowskim

Tadeusz Iwanicki: Ryszard Bosek powiedział w rozmowie z "Wyborczą", że AZS ma problemy finansowe. Na ile te problemy są poważne, czy można stwierdzić, że klub jest na zakręcie?

Roman Lisowski: - Absolutnie nie. Z podobnymi problemami mieliśmy do czynienia także w innych latach i zawsze dawaliśmy sobie radę. Rzeczywiście mamy poślizg w płatnościach, ale nie ma powodu, żeby bić na alarm. Mamy zapłacone wszystkie podatki, uregulowane wszystkie zobowiązania wobec ZUS-u. Jeśli chodzi o zawodników, to lada moment będziemy regulować należności za luty i marzec. Nowy sezon oczywiście jest wyzwaniem, jest pewna obawa czy podpiszemy umowy z tym, czy innym sponsorem, ale nie przewidujemy takiej sytuacji, żeby miało nas w PlusLidze zabraknąć. Absolutnie nikt w klubie tego nie bierze pod uwagę.

Ryszard Bosek: AZS ma problemy finansowe PlusLiga pod znakiem zapytania

Jakie są przyczyny wspomnianych "poślizgów w płatnościach"?

- To wynika m.in. ze specyfiki umów ze sponsorami. Na przykład teraz, w maju spłynie nam duża część pieniędzy, a kolejną transzę dostaniemy w sierpniu. Mamy przejściowe problemy, które z pewnością pokonamy.

Skąd w takim razie pełen obaw ton wypowiedzi Ryszarda Boska? Dyrektor mówi na przykład: ludzie, którzy coś obiecali, po prostu się z tego nie wywiązali...

- Nie chcę komentować słów dyrektora. Podkreślę natomiast, że AZS nie tonie. Aktualnie jesteśmy na etapie szukania sponsorów na następny sezon i wierzymy, że zbudujemy potrzebny budżet.

Jaka będzie przyszłość zawodników, którzy grali w AZS-e w minionym sezonie. Co z Rafaelem Redwitzem i Matejem Patakiem, czy odejście Felipe Airtona Bandero jest przesądzone?

- Ważne, długoterminowe kontrakty mamy z ósemką zawodników, m.in. z Tomaszem Kowalskim, wypożyczonym na dwa lata Michałem Szalachą, Bartłomiejem Lipińskim, czy Kamilem Szymurą. Na pewno zostanie też Stanisław Wawrzyńczyk. Jeśli chodzi o obcokrajowców, to tutaj temat jest otwarty. Kontrakt z Bandero wygasł i prawdopodobnie nie będzie przedłużony. W przypadku Pataka umowa również się skończyła, a jeśli chodzi o Redwitza, zgodnie z zapisem może zostać przedłużona na kolejny sezon. Tutaj decyzja ma zostać podjęta dokładnie 21 maja. Takie są ustalenia. To, czy zostanie Radwitz zależy od efektów rozmów ze sponsorami, m.in. tego, czy przedłuży umowę ze sponsorem strategicznym. Aby móc usiąść do podpisywanie kontraktów musimy mieć zapewnione przynajmniej 80 procent wpływów do budżetu.

O jakim dużym budżecie mowa, czy na podobnym poziomie z minionego sezonu, kiedy mieliście do dyspozycji ponad 3 miliony złotych?

- W zakończonym niedawno sezonie mieliśmy w budżecie dwa razy więcej środków niż w poprzednim. Jeżeli utrzymamy ten poziom, to o naszą przyszłość, także sportową, nie trzeba będzie się obawiać. Także sportową, bo uważam, że gdyby nie nadmiar pecha, szereg kontuzji zawodników w tym Bandero, nasze wyniki byłyby zdecydowanie lepsze. Kto wie czy AZS-u nie byłoby w pierwszej ósemce. A i tak nie było źle. W końcówce sezonu potrafiliśmy się obronić i zajęliśmy bardzo przyzwoite jedenaste miejsce.

Jaka może być przyszłość sztabu szkoleniowego?

- Za wcześnie o tym mówić. Tutaj decyzja również powinna zapaść pod koniec maja. Generalnie, aktualnie jesteśmy na etapie spotkań z udziałem członków rady nadzorczej i udziałowców klubu. Tutaj też odbywają się ważne rozmowy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.