Puchar Polski. Lech Poznań - Legia Warszawa 0:1. Karol Linetty: No, zawaliłem bramkę

- Weszliśmy z wiarą w ten mecz, wierzyliśmy, że zwyciężymy. Kiedy jednak Legia wyszła na prowadzenie, już go nie oddała - mówi pomocnik Lecha Poznań po porażce z Legią Warszawa w finale Pucharu Polski.

Drugi rok z rzędu Kolejorz przegrał z warszawskim zespołem na Stadionie Narodowym. Wtedy było to 1:2, teraz o wygranej Legii zdecydowała bramka Aleksandara Prijovicia w 69. minucie spotkania. - Nie ma co porównywać tego meczu do ubuiegłorocznego finału - mówi Karol Linetty. - Dzisiaj mogliśmy jako pierwsi wyjść na prowadzenie, ale nam się to nie udało. Broniliśmy się bardzo dobrze, bo Legia nie mogła sobie stworzyć żadnej sytuacji, może jedynie po stałych fragmentach gry. Niestety, Legia wykorzystała jeden nasz błąd i wygrała.

Pomocnik Lecha Poznań nie ukrywa, że to on przyczynił się do straty gola przez Kolejorza. - Miałem największą winę w tym, że straciliśmy bramkę. Chciałem wybić jak najdalej od naszej bramki, ale Guilherme delikatnie trącił piłkę i niestety zagrałem idealnie na głowę Aleksandara Prijovicia. No, zawaliłem bramkę - przyznaje ze smutkiem.

To był już trzeci kolejny mecz, w którym mistrzowie Polski nie potrafili pokonać bramkarza rywali. - Ciężko powiedzieć, co się dzieje, że nie możemy strzelić gola. Mamy te sytuacje, ale ich nie wykorzystujemy. To jest zdecydowanie do poprawy, bo dobrze bronimy, rywale męczą się, żeby stworzyć sobie jakiekolwiek sytuacje, a my potrafimy do nich dojść, ale brakuje nam kropki nad "i". Myślę, że w końcu to zrobimy - mówi. Pytany o to, czy Lechowi brakowało Nickiego Bille, który wypadł ze składu po kontuzji łydki, reprezentant Polski odpowiada: - W ataku zagrał Dawid Kownacki i dobrze wykonał swoją pracę. Każdego kontuzjowanego nam brakuje, ale nie ma ludzi niezastąpionych.

Karol Linetty omal nie zaliczył asysty w meczu z Legią, gdy podał po bramkę do Gergo Lovrencsicsa, ale Węgier kopnął w Arkadiusza Malarza. - Legia dobrze zagęszczała, dużo ich było w środku pola, dlatego szukałem miejsca z boku. Tak stworzyliśmy sobie okazję, ale nie udało się jej wykorzystać. Weszliśmy z wiarą w ten mecz, wierzyliśmy, że zwyciężymy. Kiedy jednak Legia wyszła na prowadzenie, już go nie oddała - mówi.

Drużynie Jana Urbana zostały w tym sezonie jeszcze trzy mecze w ekstraklasie. Nawet wygranie wszystkich nie gwarantuje miejsce w eliminacjach do Ligi Europejskiej. - Musimy zrobić wszystko, żeby znaleźć się w pucharach. Mamy trzy spotkania, trzeba je wygrać i tyle - podkreśla Karol Linetty.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.