Jagiellonia - Podbeskidzie. Najpierw sprokurowany karny, potem zwycięski gol

Gol Tarasa Romanczuka zdobyty już w doliczonym czasie gry dał Jagiellonii wygraną 3:2 z Podbeskidziem Bielsko-Biała

BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS

Białostoczanie pierwszą bramkę w niedzielnym spotkaniu stracili po rzucie karnym. Sędzia Daniel Stefański wskazał na jedenasty metr, bo jego zdaniem faulował Taras Romanczuk.

- Mi się wydaje, że nie było karnego, ale nie oglądałem jeszcze tej sytuacji na powtórkach - stwierdza pomocnik Jagiellonii.

Powtórki nie wyjaśniają do końca tej sytuacji, ale rzutu karnego na pewno być nie powinno. Wcześniej sędzia powinien odgwizdać pozycję spaloną.

Ostatecznie sytuacja z rzutem karnym nie miała wpływu na końcowy wynik, bo w doliczonym czasie gry gola na 3:2 zdobył Romanczuk.

- Gratulacje należą się całej drużynie, że po tym jak straciliśmy bramkę na 1:2 potrafiliśmy się podnieść. Najpierw udało się zdobyć gola na 2:2, a następnie na 3:2. Zdobyliśmy bardzo ważne trzy punkty - podkreśla piłkarz Jagiellonii, który w poprzednim sezonie podobnej wagi trafienie zaliczył w meczu z Lechią Gdańsk.

- Przypomniało mi się to zaraz po spotkaniu. Zresztą niedawno oglądaliśmy ten mecz z Igorsem Tarasovsem. Cieszę się, że udało się wygrać. Takie mecze są najlepsze dla kibiców, bo obfitują w bardzo wiele emocji - mówi Taras Romanczuk, a pytany o następną kolejkę i mecz w Krakowie z Wisłą odpowiada:- To będzie bardzo ważny mecz. Wiemy jak ostatnio zagraliśmy z Wisłą [porażka 1:5 - red.], będziemy chcieli się zrehabilitować.

Więcej o Jagiellonii na bialystok.sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.