Po spotkaniu Stomilu z Wisłą. "Jesteśmy monolitem"

- Przeciwnik postawił mocne warunki, lepiej operując piłką i wymieniając więcej podań. Dlatego obraliśmy taką taktykę, która przyniosła nam jeden punkt - mówi Łukasz Jegliński, piłkarz Stomilu Olsztyn po bezbramkowym spotkaniu z Wisłą Płock, wiceliderem I ligi piłki nożnej.

Ekipa ze stolicy Warmii i Mazur w piątkowy wieczór bezbramkowo zremisowała na wyjeździe z Wisłą Płock. Spotkanie nie dostarczyło kibicom zbyt wielu emocji, gdyż oba zespoły miały problemy ze stworzeniem sobie groźnych okazji. Olsztynianie skupili się na szczelnej defensywie, przez którą nie mogli się przebić gracze wicelidera pierwszej ligi. Dla biało-niebieskich to już jednak dziewiąte spotkanie bez kompletu punktów w rundzie wiosennej. OKS zdobył do tej pory "dziewięć" oczek.

Rozmowa z Łukaszem Jeglińskim, pomocnikiem Stomilu Olsztyn

Mateusz Lewandowski: W piątek po raz kolejny musieliście zadowolić się podziałem punktów, tym razem bezbramkowo remisując z Wisłą Płock. Jest pan zadowolony z takiego rezultatu?

Łukasz Jegliński: - W dwóch ostatnich spotkaniach zaprezentowaliśmy się w ten sam sposób. Od pierwszej minuty graliśmy cofnięci w defensywie. Przeciwnik postawił mocne warunki, lepiej operując piłką i wymieniając więcej podań. Dlatego obraliśmy taką taktykę, która przyniosła nam jeden punkt.

Mimo to płocczanie kilkukrotnie byli blisko zdobycia gola, a ich przewaga w drugiej części spotkania była bardzo widoczna

- Staraliśmy się im jednak przeciwstawić przez całe spotkanie. Pokazaliśmy na murawie zaangażowanie i wolę walki. Ponadto dobrze ustawialiśmy się w defensywie i dzięki temu nie straciliśmy bramki.

Martwić może jednak wasza gra w ataku, nie stworzyliście sobie wielu sytuacji do strzelenia bramki. Z czego może to wynikać?

- Jeżeli całą drużyną broniliśmy dostępu do własnego pola karnego, to siłą rzeczy po odbiorze staraliśmy się jak najszybciej oddalić zagrożenie od bramki. Jeśli już pojawiały się próby stworzenia kontrataku po naszej stronie, to robiliśmy to zbyt małą liczbą zawodników. Z drugiej strony, gdybyśmy za bardzo się otworzyli, to sami moglibyśmy stracić bramkę po przechwycie przeciwnika.

W drugiej połowie z boiska zszedł Michał Trzeciakiewicz, którego po starciu w powietrzu z rywalem lekarze musieli zabrać na noszach. Jaki jest jego stan zdrowia?

- Początkowo martwiliśmy się, że może dojść do złamania kości jarzmowej. Na całe szczęście nie jest to nic poważnego. Co prawda Michał stracił przytomność, ale po chwili było z nim już wszystko w porządku.

W dziewięciu tegorocznych konfrontacjach wciąż nie zdobyliście kompletu punktów. Patrzy pan w dół tabeli, by nie znaleźć się w strefie spadkowej?

- Cały czas oglądamy się za siebie i w końcu musimy zdobywać trzy punkty. Jeśli będziemy to robić w każdym meczu, to nie powinniśmy obawiać się spadku z pierwszej ligi. Jestem dobrej myśli i wiem, że Stomil stać na wygranie kilku spotkań do końca sezonu.

Kolejną szansą będzie sobotni mecz z GKS-em Katowice (godz. 15.30). Czuje pan frustrację, że jesteście jednym z niewielu zespołów bez wygranej w tym roku?

- Wręcz przeciwnie - dwa ostatnie mecze podbudowały nas, choć nie zagraliśmy w nich dobrze pod względem ofensywnym. Te spotkania pokazały, że jesteśmy monolitem, a każdy z nas wytrzymuje trudy danej konfrontacji pod względem kondycyjnym. W konfrontacji ze słabszym przeciwnikiem, grając w podobnym stylu i mając trochę więcej szczęścia niż rywale, jesteśmy w stanie zdobyć komplet punktów.

Wisła Płock - Stomil Olsztyn 0:0

I LIGA

*Dolcan Ząbki po rundzie jesiennej wycofał się z rozgrywek

Więcej o:
Copyright © Agora SA