Lech Poznań - Lechia Gdańsk. Kolejorz nie strzela goli. "Nie mamy dobrego napastnika"

- Lech gdy gry grał widowiskowo, czy odnosił sukcesy, to zawsze miał napastnika, który strzelał dużo bramek. W tym sezonie nie mamy takiego gościa - żali się trener Jan Urban przed wieczornym meczem z Lechią Gdańsk. Początek o godz. 18.

Ze wszystkich drużyn z grupy mistrzowskiej mniej bramek od Lecha Poznań w tym sezonie strzeliła tylko Pogoń Szczecin. Portowcy mają 38 goli, Lech zaledwie o jedno trafienie więcej. Dużo więcej goli na koncie mają nie tylko Legia Warszawa, Piast Gliwice, czy Cracovia, ale też Lechia Gdańsk, Zagłębie Lubin, czy Wisła Kraków.

Trener Lecha Jan Urban przyczyn słabszej dyspozycji zespołu upatruje właśnie w braku dobrego napastnika, jakim sam był przed laty. We wszystkich przegranych ostatnich meczach jego zespół stworzył sobie bowiem sporo sytuacji (zwłaszcza z Pogonią w Szczecinie), ale nie potrafił ich wykorzystać. - Lech gdy gry grał widowiskowo, czy odnosił sukcesy, to zawsze miał napastnika, który strzelał dużo bramek. W tym sezonie nie mamy takiego gościa - żali się Urban. - W ogóle problem Lecha w całym sezonie to jest liczba strzelonych bramek, to trzeba zmienić - nie ma wątpliwości.

Lech zimą ściągnął co prawda z Danii Nickiego Bille Nielsena za 600 tys. euro, ale już przed podjęciem decyzji o jego sprowadzeniu trener i działacze wiedzieli, że nie jest to zawodnik, który strzela mnóstwo bramek. Takim zawodnikiem był w poprzednich sezonach Marcin Robak, ale on już na początku swojej przygody z Kolejorzem doznał poważnej kontuzji i od pół roku nie grał w piłkę. - Przez to teraz cierpimy - uważa szkoleniowiec. - Młody Kownacki wniósł dość dużo ale kontuzja też mu przeszkodziła, Nicki raz grał, raz nie grał, to na pewno jest duży problem dla nas, to trzeba zmienić - uważa trener.

W końcówce sezonu Lech nie ściągnie już nowego napastnika, ale Jan Urban chciałby, żeby jego zespół zdobywał więcej bramek po stałych fragmentach gry. - Mamy piłkarzy dobrze grających głową i o dobrych warunkach fizycznych. Powinniśmy być groźniejsi w tym elemencie. Tu zwłaszcza chodzi o takie przekonanie, że można, żee da się, to takie cwaniactwo boiskowe, zrobić wyblok, uwolnić się spod krycia, 10 cm wystarczy, żeby włożyć nogę, czy głowę - tłumaczy Urban.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.