Trener Włókniarza o kopniaku w Pile i czwórce z plusem za Krosno

Eko-Dir Włókniarz Częstochowa odniósł w niedzielę pierwsze zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Daleki od hurraoptymizmu jest jednak trener drużyny Józef Kafel, który po zawodach ocenił całą drużynę na czwórkę z plusem i przyznał, że jest jeszcze elementów do poprawienia.

W niedzielę kibice Włókniarza wreszcie zasmakowali pierwszego zwycięstwa swoich ulubieńców. Równie ważna jako dwa punkty była postawa biało-zielonych, którzy nawet jeśli słabiej wychodzili spod taśmy, imponowali walecznością. Właściwie poza Rafałem Trojanowskim i Oskarem Polisem do nikogo nie można mieć zarzutów.

- Wprawdzie szkoda punktów Rafała Trojanowskiego i Oskara Polisa, na które liczyliśmy, ale coś im nie zagrało i dlatego nie pojechali na swoim poziomie - tłumaczy trener Włókniarza, Józef Kafel. - Ogólnie drużyna spisała się dobrze, ale to jeszcze nie jest do końca to, co powinno być. Kilka elementów trzeba jeszcze poprawić. Oceniłbym drużynę na czwórkę z plusem.

Co prawda niedzielny rywal Włókniarza do najsilniejszych nie należy, ale trzeba przyznać, że wreszcie zgodnie z oczekiwaniami pojechał Tomas Jonasson. Szwed wywalczył dwanaście punktów i dwa bonusy. Tylko raz dał się pokonać rywalowi. Po fantastycznym pojedynku uległ w finałowej gonitwie Mirosławowi Jabłońskiemu. Dwa dni wcześniej w Gdańsku zdobył jednak zaledwie trzy "oczka". W związku z tym, gdyby kontuzji nie uległ Mateusz Borowicz, bardzo prawdopodobne, że sztab szkoleniowy zdecydowałby się na wystawienie krajowego składu przeciwko KSM Krosno i Jonasson nie pojawiłby się w niedzielę pod taśmą.

- W Gdańsku wynik mógł być lepszy i zapewne byłby, gdybyśmy dowozili do mety punkty, które mieliśmy po starcie, nie mówiąc o defektach czy taśmach - wspomina piątkowy mecz Kafel. - Jeśli chodzi o mecz z Krosnem, na pewno Mateusz byłby brany bardzo mocno pod uwagę.

Efektowne zwycięstwo nad "Wilkami" z Krosna pozwoliło odetchnąć zarówno kibicom, jak i osobom związanym z klubem. Wreszcie przy zespole Eko-Dir Włókniarza w ligowej tabeli pojawiły się punkty. Czy dzięki temu, wciąż tkwiąca w pamięci porażka na inaugurację sezonu w Pile, odejdzie w zapomnienie?

- Piła rzeczywiście odbija nam się czkawką i pewnie jeszcze długo będzie się odbijała. Z drugiej jednak strony może dobrze, że dostaliśmy takiego kopniaka. Myślę, że pomału będziemy coraz mocniejsi i nikomu łatwo z nami nie będzie się jeździło - podsumowuje Józef Kafel.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.