Trener Lecha Poznań Jan Urban: Wygląda na to, że w finale Pucharu Polski zagramy o wszystko

- Możemy mieć pretensje do siebie, bo musimy wykorzystać coś z tego, co stworzyliśmy sobie w pierwszej połowie. To był mecz na remis, a nawet wtedy mielibyśmy do siebie pretensje o niewykorzystanie okazji - mówił trener Lecha Poznań Jan Urban po porażce 0:1 z Pogonią Szczecin

- W pierwszej połowie mieliśmy bardzo dużo sytuacji bramkowych. W drugiej już mniej, dlatego powinniśmy wykorzystać coś z tego, co udało nam się stworzyć zwłaszcza w pierwszej części - mówił trener Jan Urban. O braku podobnych okazji w drugiej powiedział: - Nie jest nam łatwo w całym spotkaniu stwarzać tyle sytuacji, ile było w pierwszej połowie. To był mecz na remis, nawet wtedy byśmy mieli do siebie pretensje o niewykorzystanie okazji.

Jak dodał, ma pretensje do sędziego za straconego przez Lecha gola, gdyż wcześniej - jak mówi - faulowany był Maciej Wilusz.

Lech grał w pierwszej połowie nieźle, natomiast w drugiej znacznie gorzej. Zapadł się środek pola, w którym doszło w przerwie do zmian. Wszedł na boisko do ataku Duńczyk Nicki Bille, a na pozycji ofensywnego pomocnika został Dawid Kownacki. Zszedł Gergo Lovrencsics. Ten schemat gry nie zadziałał, w środku pola przewaga Lecha zniknęła, inicjatywę przejęła Pogoń.

Trener Jan Urban wyjaśniał to tak: - Miałem w zamyśle rotacje i to one mną kierowały, bo Gergo Lovrencsics nie grał źle, by go zmieniać. Ponadto Dawid Kownacki rozgrywał dobre spotkanie, chciałem go zostawić dłużej na boisku. Strat jakie to spowodowało w środku pola nie zakładałem, gdyż przecież do gry wszedł Darko Jevtić - zawodnik bardzo kreatywny, odpowiedni do gry na tej pozycji, który potrafi zagrać ostatnią piłkę.

Pytany o to, czy uważa, że zmiany obróciły się przeciwko Lechowi, odrzekł: - Jeśli porównany to z pierwsza połową, to tak. Można mieć takie zdanie.

Lech Poznań w praktyce ma już iluzoryczne szanse na awans do pucharów z ligi. Zwłaszcza, że w następnym meczu zagra osłabiony. Za kartki będą pauzowali Tamas Kadar i Łukasz Trałka. - Nie wiadomo, czy zdoła zagrać Marcin Kamiński - dodaje trener Jan Urban. Zawodnik ten ma naciągnięty mięsień. - Będę musiał całkowicie przemeblować obronę. Może być tak, że w finale Pucharu Polski przyjdzie nam zagrać o wszystko, że inna szansa na puchary nam się skończy. Mówiłem, że chciałbym mieć przed finałem otwarte oba fronty walki, ale mówiłem to przed meczem w Szczecinie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA