Remis uratowany przez Radomiaka w doliczonym czasie gry

Szczęśliwym, choć jak najbardziej zasłużonym remisem zakończył się mecz II ligi pomiędzy Radomiakiem Radom a ROW-em Rybnik. Gospodarze gola na wagę punktu, zdobyli w trzeciej minucie doliczonego czasu gry.

- Z zespołu ROW-u pamiętam tylko Mariusza Muszalika, ale my się tym nie przejmujemy. Mamy swoje problemy, ale myślimy tylko o sobie - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej Werner Liczka, trener Zielonych.

Z powodu kontuzji, trener nie mógł skorzystać z usług aż ośmiu piłkarzy, w tym przede wszystkim - usposobionych ofensywnie: Rossiego Leandro, Krzysztofa Ropskiego i Davida Kwieka. Na domiar złego na ławce dla zawodników rezerwowych zasiadło, tylko pięciu zawodników, w tym jedyny napastnik Przemysław Śliwiński.

Dlatego nie tylko kibice, ale i sam szkoleniowiec zastanawiał się jak będzie funkcjonowała jego linia ofensywna, która w dwóch ostatnich meczach nie zdołała pokonać bramkarzy rywali.

Początek meczu zdecydowanie należał do miejscowych, którzy w ciągu 180 sekund, dwukrotnie wykonywali rzuty rożne, ale nie miał kto zamknąć dobrze bitych przez Bartosza Sulkowskiego kornerów.

Z kolei drużyna gości najlepszą okazję do objęcia prowadzenia miała w 20. minucie, kiedy to z kontratakiem wyszło trzech piłkarzy tego klubu, przeciwko dwóm stoperom Radomiaka. Na szczęście skutecznie, choć niezbyt pewnie interweniował Michał Kula.

Tymczasem pierwszy celny strzał ze strony gospodarzy miał miejsce w 25. minucie, kiedy to potężnym uderzeniem z blisko 30. metra popisał się Chinonso Agu. Kunsztem bramkarskim popisał się jednak Daniel Kajzer , wybijając piłkę ponad poprzeczkę.

Do końca pierwszej połowy, mecz toczył się głównie w środkowej strefie boiska, a obie jedenastki miały problemy ze stworzeniem choćby jednej sytuacji podbramkowej. Dopiero ostatnia akcja tej części, przyniosła rybniczanom upragnionego gola. Nieudaną pułapkę ofsajdową stoperów Radomiaka wykorzystał Muszalik i zachowując zimną krew, wygrał pojedynek oko w oko z Kulą.

Podobnie jak pierwsza, rozpoczęła się również druga połowa. Zieloni znów stworzyli sobie kilka groźnych okazji strzeleckich, ale Kajzer w dalszym ciągu zachowywał czyste konto.

W 63. minucie Michał Chrabąszcz próbował zaskoczyć golkipera gości strzałem z rzutu wolnego, ale ten pewnie chwycił uderzoną z około 20. metrów piłkę. Na 17. minut przed końcem gry, nie mający nic do stracenia trener Liczka, wprowadził do gry jedynego napastnika jakiego miał w kadrze - Śliwińskiego, a boisko opuścił pomocnik Włodzimierz Puton.

W 85. minucie Zieloni mieli doskonałą okazję na wyrównanie. Z lewej strony piłkę na drugi słupek dośrodkował Dariusz Brągiel, a tam dopadł do niej Mikołajczak i strzałem głową z najbliższej odległości (...) trafił wprost w interweniującego na linii golkipera!

Tymczasem w trzeciej minucie doliczonego czasu gry na strzał rozpaczy z około 25. metra zdecydował się Agu. Piłkę, która w ostatniej chwili skozłowała przed bramkarzem ROW-u, wybił w ostatniej chwili golkiper na słupek. Futbolówka odbiła się w końcu od metalowej konstrukcji bramki i dopadł do niej Kamil Kościelny, dobijając ją z najbliższej odległości do pustej bramki.

Radomiak Radom - ROW Rybnik 1:1 (0:1)

Bramki: Kościelny (90.+3) - Muszalik (45.)

Radomiak: Kula - Wasilewski, Kościelny, Świdzikowski, Sulkowski, W. Puton (73. Śliwiński), Agu, Radecki, Mikołajczak, Cupriak (57. Chrabąszcz), Brągiel.

ROW: Kajzer - Grolik, Slisz, Krotofil, Muszalik, Gojny, Jary, Gładkowski (62. Nowak), Dzierbicki (76. Musiolik), Broniewicz, Mandrysz (88. Siwek).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.