Śląsk zremisował w
Kielcach z Koroną 1:1. Niemal całą drugą połowę wrocławianie rozgrywali w osłabieniu, bo z boiska wyrzucono Jacka Kiełba. Bramkę na wagę punktu zdobył kapitan WKS-u Piotr Celeban.
Spotkanie Korona - Śląsk podsumował szkoleniowiec wrocławian Mariusz Rumak: - Jest coś takiego w Kielcach, że zawsze jak tutaj przyjeżdżam z drużyną, to jest spora dramaturgia. Z Zawiszą graliśmy w "10", ostatnio było 2:2 i problematyczny rzut karny. Choć nie ja jestem od oceniania, czy jedenastka wtedy była, czy nie. A dziś znów gramy w "10" i wyrównujemy w osłabieniu. Pod tym względem mogło się kibicom podobać.
- Mój zespół przeżył dwa bardzo trudne momenty. Najpierw czerwona kartka, a za chwilę właściwie sami strzelamy sobie bramkę. Cieszę się, że potrafiliśmy się zjednoczyć w tych trudnych chwilach. Piłkarze pokazali, że potrafią się podnieść, grali ambitnie. Zaczęliśmy atakować i zdobyliśmy zasłużoną, wyrównującą bramkę.
- Kolejny raz druga połowa jest lepsza w naszym wykonaniu, kontrolujemy grę. Na pewno dobre przygotowanie fizyczne to duża zasługa sztabu trenera Szukiełowicza. Mentalnie pomogła nam zdobyta bramka, piłkarze uwierzyli, że można stąd wywieźć punkty. A przecież mogliśmy się podłamać wcześniej. Gola strzeliliśmy po ćwiczonym stałym fragmencie gry. Chcieliśmy zagrać wtedy tak, jak gra Korona.
- Nie mam pretensji do Jacka Kiełba. Mam je wtedy, kiedy piłkarze się nie angażują. Choć była oczywiście złość w momencie jego czerwonej kartki, bo trzy minuty wcześniej powiedziałem mu w szatni: Uważaj, masz kartkę, kontroluj
emocje. Ale to jest walka na boisku, emocje, nad którymi jak widać trzeba popracować. Nie będę jednak ganił piłkarzy za to, że się starają.
- Nie zmieniam piłkarzy po pierwszym błędzie. Nie mówię, że zmiany w bramce nie będzie. ale jeśli Mateusz zareaguje pozytywnie, dalej będzie naładowany dobrą energią, jak do tej pory, to nie widzę potrzeby zmiany na pozycji pierwszego bramkarza.