Nieco lepsi od Niecieczy: Niedowartościowani szefowie Śląska kompromitują siebie i klub [OPINIA]

Przedstawiciele Śląska chwalą się, że na ich mecze we Wrocławiu chodzi więcej kibiców niż na Zagłębie w niewielkim Lubinie. W ten sposób ujawniają głębokie kompleksy i kompromitują nie tylko siebie, ale przede wszystkim klub.

Na oficjalnej stronie internetowej i Facebooku piłkarskiego Śląska ukazało się oświadczenie wrocławskiego klubu dotyczące naszego wtorkowego tekstu "Mizeria w grupie spadkowej". Zarzucono nam, że artykuł jest atakiem na klub oraz manipulacją.

Niemerytoryczne kuriozum

Niestety, właśnie oświadczenie Śląska jest kuriozalną, niemerytoryczną manipulacją. W naszym tekście przedstawiliśmy fakty - żaden z nich nie został podważony. Napisaliśmy, że w grupie spadkowej we Wrocławiu Śląsk zmierzy się z mało atrakcyjnymi niemedialnymi rywalami: Termalicą Bruk-Bet Nieciecza czy Górnikiem Łęczna. Przeciwnikami, którzy raczej nie przyciągają wielu widzów na trybuny.

Poza tym zauważyliśmy, że frekwencja na meczach Śląska jest kiepska, a stadion we Wrocławiu często świeci pustkami. Znamienne, że nawet na internetowych stronach kibicowskich Śląska kilka razy pisano niedawno, iż klub zawyża liczbę widzów podczas meczów, aby nie doszło do totalnej kompromitacji.

Właśnie jesienią w tym sezonie podczas meczu Śląska z Łęczną padł niechlubny, historyczny rekord - najmniejszej liczby kibiców na wrocławskim obiekcie. Przyszło ich nieco ponad 4 tysiące, z czego połowę stanowiła młodzież szkolna, która weszła na stadion za darmo. Wówczas prawie 40 tysięcy miejsc na stadionie było wolnych.

Takie są fakty, a z nimi ciężko się polemizuje.

Miasto zawsze pomoże

Napisaliśmy też, iż nieatrakcyjni przeciwnicy są problemem, bo wiele wskazuje, że Śląsk mało zarobi na biletach. Chyba że dla osób zarządzających klubem stan finansów nie jest problemem. Może przyzwyczaili się, że w ostateczności miasto zawsze pomoże i przeleje do klubu kolejne miliony złotych publicznych pieniędzy? W ostatnich dwóch latach magistrat przekazał do Śląska aż 22 mln zł.

Krótko porównaliśmy też, iż występujące w grupie mistrzowskiej Zagłębie zagra w Lubinie z atrakcyjnymi i medialnymi przeciwnikami: Legią Warszawa, Lechem Poznań czy Lechią Gdańsk. Widowiskowo grające i topowe w polskiej lidze zespoły przyciągają więcej widzów. Pod tym względem do Zagłębia uśmiechnęło się szczęście.

Osobną kwestią jest potencjał sportowy rywali, którego nie analizowaliśmy. Nic nie wspomnieliśmy też o frekwencji na meczach Zagłębia.

Kompleks Zagłębia

Nie wiadomo za co, ale Śląsk z wściekłością nas zaatakował, wysuwając kuriozalny zarzut, że wychwalamy Zagłębie. A przecież to Śląsk ma lepszą frekwencję na meczach niż klub z Lubina czy grający o europejskie puchary Piast Gliwice.

W oświadczeniu w zdaniu, że "Wyborcza" "rozpływa się przy tym nad klubem z Lubina", wyraźnie widać kompleks przedstawicieli Śląska wobec Zagłębia. Trudno mi zrozumieć jego genezę, ale pozwalając publikować te grafomańskie teksty, szefowie Śląska pokazują, iż są zakompleksieni i koniecznie chcą udowodnić, że bywają w czymś lepsi od Zagłębia.

Niedawno sportowo w derbach zostali we Wrocławiu boleśnie upokorzeni przez lubinian. Poza tym Zagłębie to objawienie ligi, walczy o europejskie puchary, jest chwalone za efektowną grę oraz mądrą pracę z młodzieżą.

A Śląsk rozpaczliwie broni się przed degradacją, więc działacze wrocławskiego zespołu szukają innej płaszczyzny, w której mogą poczuć smak jakiegokolwiek triumfu nad znienawidzonym lokalnym rywalem.

I znaleźli! Są dumni i przechwalają się, że we Wrocławiu na Śląsk chodzi dwa razy więcej kibiców niż w Lubinie na Zagłębie. No, to rzeczywiście jest gigantyczny, niewiarygodny sukces. Brawo. To heroiczne osiągnięcie, że w prawie 700-tysięcznym mieście mecz piłkarski ogląda trochę więcej fanów niż w zaledwie 75-tysięcznym Lubinie. A jeszcze tam za darmo nikogo na trybuny nie wpuszczają, tak jak we Wrocławiu.

Równając do Niecieczy

Szkoda, że przedstawicielom Śląska brakuje odwagi i wyobraźni, żeby równać do najlepszych. Może tak, panowie, porównalibyście widownię na spotkaniach Śląska do tej na Lechu Poznań czy Legii Warszawa? Poznań ma mniej mieszkańców niż Wrocław, a Warszawa nie jest o tyle razy większa jak Wrocław od Lubina. Jednak Lech i Legia - i nie tylko oni - dosłownie deklasują was pod względem widowni na meczach. A wy szukacie usprawiedliwienia, próbujecie ratować honor i bezsensownie porównujecie się z drużynami z niewielkich miast. Żałosne to i prowincjonalne.

Jeśli panowie ze Śląska nadal czujecie się niedowartościowani i potrzebujecie komplementów, to proszę bardzo. Tak, Śląsk ma lepszą frekwencję niż Zagłębie Lubin. Gratulujemy. I ma nieco większą niż również grająca w ekstraklasie Termalica Bruk-Bet, beniaminek z małopolskiej wsi Nieciecza, w której mieszka 750 osób.

Na razie we Wrocławiu macie nieco więcej widzów niż w Niecieczy. Ale sezon trwa...

Więcej o:
Copyright © Agora SA