Zagłębie Sosnowiec. Cierpliwość powoli się kończy. Kto jest winny kryzysu?

Zagłębie Sosnowiec trwoni punkty, ale prezes Marcin Jaroszewski zachowuje spokój. - Nie mieszam się w pracę trenerów. Wierzę, że wiedzą, jak wyprowadzić zespół z kryzysu - mówi.

ŚLĄSK.SPORT.PL na Twitterze. Obserwujesz? >>

Cztery kolejne porażki w lidze. Przegrana - mimo dobrej postawy - rywalizacja z Lechem Poznań w półfinale Pucharu Polski. Zamiast historycznej wiosny na Stadionie Ludowym jest zgrzytanie zębów i poczucie bezpowrotnie straconej szansy.

- Zapewniliśmy piłkarzom i trenerom komfort przygotowań do sezonu. Teraz dajemy im narzędzia, żeby pomogli drużynie wyjść z kryzysu. W kadrze nie brakuje wartościowych graczy. Do dyspozycji zespołu jest dobra baza treningowa. Sztab szkoleniowy może korzystać z pomocy psychologów. No to co jeszcze możemy zrobić? - pyta Marcin Jaroszewski, prezes klubu.

Najprościej pewnie byłoby zmienić trenerów. Przed niedawnym meczem z Miedzią Legnica w Sosnowcu doszło do "przesunięcia ciężaru decyzyjności" - jak to określił trener Artur Derbin. W tamtym spotkaniu za taktykę odpowiadał bowiem dyrektor sportowy klubu Robert Stanek. Impuls nie zadziałał, zespół przegrał, więc decyzje znowu podejmuje Derbin. - I do najbliższego meczu z Sandecją Nowy Sącz na pewno się to nie zmieni - zaznacza Jaroszewski.

Przed i w trakcie zimowych przygotowań często pytaliśmy, czy trener Derbin podoła temu zadaniu. Dla szkoleniowca była to pierwsza zima w roli pierwszego trenera. A to ważny czas, gdy zespół buduje formę na długie miesiące. O pomyłkę nie trudno.

W minionym roku - gdy Zagłębie awansowało do pierwszej ligi, a potem zadziwiało na zapleczu Ekstraklasy - za zimowe przygotowania odpowiadał trener Mirosław Smyła. Stawiamy, że wiedział co robi, bo zespół długo miał siły, żeby zabiegać każdego rywala.

Zagłębie zawsze grało do końca i nie raz odwracało przebieg rywalizacji w ostatnich minutach gry. A jak dziś prezentuje się zespół? Jakie są wyniki badań? - Nie analizuję wyników badań. To materiał dla trenerów - podkreśla Jaroszewski. Gołym okiem jednak widać, że Zagłębiu brakuje dynamiki. Spójrzmy chociażby na Jakuba Araka. Napastnik jest cieniem piłkarza, który rok temu w pojedynkę rozmontowywał defensywę rywala. Można postawić tezę, że był dobry na drugą, ale już nie na pierwszą ligę. Tyle, że Arak ma ambicje, żeby grać w Ekstraklasie i kilka klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej jest podobnego zdania.

Na razie nie ma też wielkiego pożytku z zakontraktowanych zimą graczy. Dimityr Wezałow nie sprawił, że obrona stała się monolitem. Robert Bartczak, który miał być jak ferrari, też jedzie co najwyżej na trzecim biegu. Poniżej oczekiwań prezentują się także Carles Martinez i Michał Bajdur.

Zagłębie jest w kryzysie, a ten zdaniem wielu wcale nie zaczął się wiosną. Zagłębie gra przeciętnie od listopadowego meczu z Wisłą Płock (1:3). Potem jeszcze w szczęśliwych okolicznościach, niesione dopingiem kibiów, ograło GKS Katowice (2:1), ale przecież rok zakończyło kompromitacją w Bydgoszczy (1:6). Zespół przeciętnie prezentował się też w zimowych sparingach.

Z ostatnich dziewięciu ligowych meczów Zagłębie przegrało aż sześć! Cierpliwość powoli się kończy...

Więcej o:
Copyright © Agora SA