Jagiellonia przegrała z Piastem i będzie grała o pozostanie w ekstraklasie

Piłkarze Jagiellonii przegrali w sobotę 0:2 w Gliwicach z Piastem. Drużynę z Białegostoku czeka więc walka o pozostanie w ekstraklasie

BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS

Białostoczanie przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej mieli niewielką szansę na awans do grupy mistrzowskiej. Do piątku sprawa wyglądała następująco. Awans do czołowej ósemki ekstraklasy Jagiellonii dawała wygrana w Gliwicach przy równoczesnym braku zwycięstwa Wisły Kraków nad Zagłębiem Lubin oraz Podbeskidzia Bielsko-Biała nad Termalicą Nieciecza.

Zamieszanie przed meczem

W piątek sytuacja uległa zmianie. Wtedy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim zawiesił wykonanie kary, którą nałożył na Lechię Polski Związek Piłki Nożnej. Oznaczało to, że zespół z Gdańska odzyskał odebrany wcześniej punkt (kara za to, że klub z Gdańska nie dowiódł w wymaganym terminie, że nie posiada zaległości finansowych) i tym samym w tabeli miał 36, a nie 35 "oczek".

Po tej decyzji sytuacja Jagiellonii w walce o grupę mistrzowską wyglądała następująco: przy wygranej Lechii z Ruchem Chorzów białostoczanie musieli wygrać oraz liczyć na stratę punktów przez Wisłę (mecz Podbeskidzie - Termalica w tym momencie nie miał znaczenia). Natomiast przy innym wyniku pojedynku w Gdańsku Jagiellonia nadal musiała wygrać z Piastem i liczyć na stratę punktów przez Wisłę oraz Podbeskidzie.

Ponadto Polski Związek Piłki Nożnej wydał oświadczenie, że Trybunał Arbitrażowy przy PKOl sprawą odwołania Lechii w ogóle nie powinien się zajmować. Z kolei Ekstraklasa SA zwrócił się z oficjalną prośbą do Trybunału Arbitrażowego o pilne rozstrzygnięcie w sprawie Lechii. Zamieszanie było więc spore, ale jedno było niezmienne - Jagiellonia myśląc o czołowej ósemce musiała na pewno wygrać w Gliwicach. Co nie było łatwą sprawą, bo będący na drugim miejscu w tabeli Piast na własnym stadionie w obecnym sezonie przegrał tylko jeden mecz.

Kolejny błąd

- Patrzymy tylko na siebie, musimy wygrać - mówił przed spotkaniem z Piastem Michał Probierz, który dokonał pięciu zmian w wyjściowym składzie swej drużyny w porównaniu do ostatniego pojedynku (porażka 0:3 z Podbeskidziem). W bramce pauzującego za kartki Bartłomieja Drągowskiego zastąpił Krzysztof Baran. Po kartkowej pauzie do jedenastki wrócił natomiast Igors Tarasovs. Od pierwszej minuty zagrali też tym razem: Jacek Góralski, Konstantin Vassiljev oraz Karol Świderski.

Jagiellonia nieźle rozpoczęła spotkanie. Najpierw po dobrym podaniu Piotra Tomasika bliski oddania strzału był Fedor Cernych. Potem niezłą sytuację do zdobycia gola miał Igors Tarasovs, ale piłka po jego strzale głową przeleciała obok bramki. Następnie na strzał z dystansu zdecydował się Rafał Grzyb i Jakub Szmatuła na raty obronił to uderzenie. W międzyczasie była też kontrowersyjna sytuacja gdy piłkę ręką w polu karnym zagrał Radosław Murawski (sędzia Tomasz Kwiatkowski nie podyktował "jedenastki").

Białostoczanie nie byliby jednak sobą gdyby nie popełniliby błędu po którym gola zdobyliby rywale. Hebert zagrał piłkę za plecy obrońców. Wydawało się, że niebezpieczeństwo zażegna Igors Tarasovs. Obrońca Jagiellonii miał bliżej do piłki niż Bartosz Szeliga, mógł też przyblokować zawodnika Piasta. Nic jednak z tego. Szeliga z łatwością poradził sobie z defensorem drużyny z Białegostoku i wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

- Myślę, że graliśmy co najmniej przyzwoicie, ale znowu popełniamy prosty błąd - mówił w przerwie na antenie nc+ Łukasz Burliga. Gdy obrońca Jagiellonii poznał wyniki do przerwy innych spotkań (Lechia wygrywała 2:0 z Ruchem, a Wisła 1:0 z Zagłębiem) stwierdził: - Musimy patrzeć na siebie i w drugiej połowie zdobyć dwie bramki.

Dobre wyniki

Po zmianie stron Jagiellonia dążyła do wyrównania, ale konkretniejsi byli gospodarze. Jeszcze w 65. minucie białostoczan przed startą gola ochronił Krzysztof Baran, który kapitalnie obronił strzał Bartosza Szeligi. Po chwili bramkarz Jagiellonii musiał już jednak wyjąć piłką z własnej siatki. Z rzutu rożnego dośrodkował Kamil Vacek, a pięknym strzałem głową na listę strzelców wpisał się Martin Nespor.

Jagiellonia próbowała jeszcze odmienić losy meczu. Jakub Szmatuła nie dał się jednak pokonać. Bramkarz Piasta dobrze interweniował przy strzałach Fedora Cernycha, Karola Mackiewicza, czy wręcz kapitalnie gdy głową uderzał Gutieri Tomelin.

Nie popisał się za to sędzia. Tomasz Kwiatkowski w pierwszej połowie nie podyktował rzutu karnego gdy piłka trafiła w rękę Rafała Murawskiego, w drugiej gdy odbiła się od ręki Heberta.

Białostoczanie przegrali 0:2 i mają czego żałować. Lechia wygrała bowiem z Ruchem, a Wisła zremisowała z Zagłębiem. Gdy więc Jagiellonia zdobyła trzy punkty w Gliwicach to byłaby w grupie mistrzowskiej. Wygranej jednak nie było, a więc będzie walka o pozostanie w krajowej elicie.

Więcej o Jagiellonii na bialystok.sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.