Górnik Zabrze. Marcin Brosz: W Górniku mieliśmy pierwowzór programu "500+"

- Dzisiaj wystarczy kliknąć i człowiek wie już wszystko. Ale wtedy trzeba było mieć większą odwagę, by wprowadzać nowe pomysły. Trener Żurek taką odwagę miał - Marcin Brosz, trener Korony Kielce, opowiada o swoich występach w Górniku Zabrze.

ŚLĄSK.SPORT.PL na Twitterze. Obserwujesz? >>

46 - tyle meczów w Ekstraklasie zagrał Marcin Brosz. I wszystkie w barwach Górnika (ostatni jesienią 2000 roku), z którym zmierzy się w sobotę. - To był super czas, choć tamtą piłkę z obecną trudno nawet porównywać. Bo też zupełnie inna była Polska. Mieliśmy przecież okres dużych zmian w kraju - mówi trener Korony Kielce, którego namówiliśmy na chwilę wspomnień z Roosevelta.

- Stworzył się świetny zespół, złożony z ludzi z regionu. Grzesiu Lekki, Adaś Kompała, Jacek Wiśniewski, Robert Kolasa... Była atmosfera. Trzymaliśmy się razem nie tylko w godzinach pracy, ale i po niej. Mieliśmy wspólne zainteresowania, to nas scalało - podkreśla. A nad wszystkim czuwał nie kto inny, jak Jan Żurek, od niedawna znów szkoleniowiec Górnika. - Był prekursorem wielu rozwiązań. Rzeczy, o których wcześniej w Polsce nikt nie słyszał. Podwajanie, elementy gry kombinacyjnej... Dzisiaj wystarczy kliknąć i człowiek wie już wszystko. Ale wtedy trzeba było mieć większą odwagę, by wprowadzać nowe pomysły. Trener Żurek taką odwagę miał - chwali Brosz.

Choć nie sposób napisać, że klub był na fali wznoszącej. Z każdym rokiem przybywało problemów... - To prawda, ale ja po latach pamiętam tylko pozytywy. Poza tym już wtedy wiedzieliśmy, że prowadzenie klubu w takich czasach nie jest niczym łatwym. Docenialiśmy starania tych, którzy dla niego pracowali. Panowie Stanisław Oślizło, Jan Niesyto, Jan Kowalski, Stanisław Płoskoń robili dla Górnika naprawdę wiele - zaznacza trener Korony.

- O Płoskoniu, ówczesnym prezesie, do dziś krążą legendy - zagadujemy. - Barwna postać. Ktoś, kto nie znał go osobiście, mógł mieć o nim mylne zdanie. My jednak widzieliśmy, jak poświęca się dla klubu. Zrobiłby dla niego wszystko. Dlatego jeśli któryś z nas miał kłopot, zawsze wiedział, że może iść z tym do prezesa. Swoją drogą, można powiedzieć, że to on stworzył pierwowzór programu "500+", bo każdemu z nowo narodzonych dzieci piłkarzy Górnika fundował pieniądze na wózek. Nic dziwnego, że wtedy w Zabrzu ewidentnie skoczyła liczba urodzeń - śmieje się Brosz. - Do dzisiaj wspominamy to "wózkowe". Poza tym wciąż na honorowym miejscu wisi u mnie obraz, który otrzymałem od prezesa w dniu mojego ślubu...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.