Podbeskidzie Bielsko-Biała. Marek Sokołowski żałuje. "Rekord zostałby pobity"

- Na pewno "krew się będzie lała", a wynik będzie korzystny dla nas - mówi Marek Sokołowski, pomocnik Podbeskidzie Bielsko-Biała przed sobotnim meczem z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza.

Kulisy sportowych wydarzeń na Śląsku. Dołącz do nas na Facebooku >>

"Góral" mają jeszcze teoretyczne szanse na awans do mistrzowskiej ósemki. Te jednak nie są duże, gdyż wymagają dodatkowo porażek bezpośrednich rywali. - Chcemy ten mecz wygrać, to jest naszym priorytetem, a później zobaczymy co się stanie. Wszyscy w szatni wiedzą, że nie wszystko jest zależne od nas. Skupiamy się na tym, aby trzy punkty zostały w Bielsku-Białej, a potem zobaczymy. Na pewno jeśli znajdziemy się w pierwszej ósemce, będzie to najlepszy wynik w historii występów Podbeskidzia w Ekstraklasie, jeśli jednak tak się nie stanie historycznym, najlepszym wynikiem będzie również dziewiąte miejsce - przypomina Sokołowski.

Chętnych na bilety jest więcej niż miejsc na stadionie. - Teraz pozostaje tylko żałować, że stadion nie jest otworzony w całości. Myślę, że rekord frekwencji na meczu w Bielsku-Białej zostałby pobity - dodaje Sokołowski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.