Remis z Sandecją. Wisła nie jest już liderem I ligi

Zagraliśmy słaby mecz - przyznał Marcin Kaczmarek, trener piłkarzy Wisły Płock po bezbramkowym remisie z Sandecją Nowy Sącz. - To dobry moment na otrzeźwienie dla tych, którzy już nas widzą w ekstraklasie.

W 24. kolejce, a piątej wiosną, liderująca w I lidze Wisła podejmowała dziewiątą w tabeli Sandecję. Ale miejsce rywala nie odpowiada jego formie: wiosną zespół z Nowego Sącza gra bardzo dobrze, wygrał trzy mecze i jeden zremisował, identycznie jak nafciarze.

Goście przyjechali do Płocka podbudowani świetnym występem przed tygodniem, gdy rozbili aspirującego do ekstraklasy Zawiszę Bydgoszcz aż 4:0.

Słoneczna aura i wielka mobilizacja wśród kibiców sprawiły, że na stadionie zjawiło się rekordowe wiosną ponad 4100 osób.

Od początku było widać, że Sandecja nie zamierza się rozpaczliwie bronić, goście nie dopuszczali płocczan na swoje pole karne, byli agresywni, zdecydowani w interwencjach. Kibice gorąco dopingowali gospodarzy, ale nafciarze długo nie mogli nawet oddać strzału!

W końcówce pierwszej połowy Sandecja nieco opadła z sił. Wisła mogła to wykorzystać. W 40. minucie po dobrym dośrodkowaniu Arkadiusza Recy świetną sytuację miał Damian Piotrowski. Huknął mocno, ale bardzo wysoko nad bramką. Chwilę później na stadion dotarła ok. 30-osobowa grupa kibiców Sandecji.

Tuż przed przerwą nafciarze znów mogli prowadzić, ale ładny strzał Mikołaja Lebedyńskiego z kilkunastu metrów był niecelny.

W drugiej połowie gospodarze zagrali szybciej, atakowali bardziej zdecydowanie, ale nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Liczni kibice do samego końca wspierali Wisłę, pojawiły się race i niebieski dym, a doping był nawet w doliczonych czterech minutach. Niestety, solidny zespół gości nie dopuścił do straty gola i mecz zakończył się wynikiem 0:0.

- Nie szło nam, popełniliśmy dużo błędów, byliśmy niedokładni, chaotyczni - mówił po spotkaniu Marcin Kaczmarek. - Trzeba wyciągnąć wnioski. Plus, że w piątym kolejnym meczu nie straciliśmy bramki. Ale na własnym boisku trzeba grać lepiej w ofensywie.

Szkoleniowiec gości Radosław Mroczkowski przyznał, że nie był to piękny mecz, ale Sandecji zależało na punktach lub choćby punkcie. - Ten wyjazdowy remis cieszy, choć nie jakoś szalenie - mówił trener gości. - Liczą się punkty i cel, a naszym jest jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie.

W tabeli z dorobkiem 49 punktów prowadzi Arka Gdynia, która wyprzedziła Wisłę (48). Nafciarze mają dziewięć punktów przewagi nad Zawiszą Bydgoszcz i 11 nad Zagłębiem Sosnowiec. Do ekstraklasy awansują dwie drużyny.

Dodajmy, że dzięki temu, że na stadionie zjawiło się 4121 widzów, Stowarzyszenie Sympatyków Klubu Wisła Płock wygrało z klubem symboliczny zakład. Akcja "4 koła za 4 koła" miała zmobilizować na pojedynek jak najwięcej fanów. Przyszło ich ponad 4 tysiące, więc klub dofinansuje działalności SSKWP właśnie kwotą 4 tys. zł.

W następnej kolejce w sobotę 8 kwietnia Wisła zagra w Grudziądzu z bardzo groźną wiosną Olimpią.

Wisła Płock - Sandecja Nowy Sącz 0:0

Wisła: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Przemysław Szymiński, Bartłomiej Sielewski, Patryk Stępiński - Wojciech Łuczak (61. Piotr Wlazło), Maksymilian Rogalski - Damian Piotrowski, Emil Drozdowicz (76. Lukáš Kubus), Arkadiusz Reca (70. Fabian Hiszpański) - Mikołaj Lebedyński.

Sandecja: Łukasz Radliński - Przemysław Szarek, Dawid Szufryn, Martin Cseh, Kamil Słaby - Bartłomiej Dudzic (90. Adrian Danek), Matej Náther, Grzegorz Baran, Wojciech Trochim (76. Dawid Janczyk), Bartosz Sobotka (46. Bartłomiej Kasprzak - Filip Piszczek.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.