Lepiej dla Zielonych pojedynek z Gryfem nie mógł się rozpocząć, bowiem już pierwsza ofensywna akcja miejscowych, przyniosła im rzut karny. Bardzo dobrą, prostopadłą piłkę do Radosława Mikołajczaka posłał Krzysztof Ropski, a nowy nabytek klubu wpadł w pole karne i został nieprzepisowo powstrzymany przez jednego z defensorów Gryfu. Do piłki oddalonej o 11. metrów od bramkarza Wiesława Ferry podszedł Michał Chrabąszcz i skierował piłkę w lewy róg bramki golkipera, który rzucił się w kierunku drugiego słupka.
Jakby tego było mało, to poza bramką - Gryf stracił także kilka minut później kontuzjowanego Ferrę. Jego zastąpił Dawid Leleń.
W 13. minucie powinno być już 2:0, ale piłka zmierzająca po uderzeniu Mikołajczaka w światło bramki, trafiła w stojącego na linii bramkowej - Macieja Dampca.
Nie minęło 60. sekund a zagotowało się pod bramką miejscowych. Tym razem z najbliższej odległości uderzał Piotr Kołc, ale futbolówka trafiła w twarz szczęśliwie interweniującego Adriana Szadego i wyszła na rzut rożny.
Kolejna groźna akcja także zainicjowana została przez gości. Przy sporym udziale radomskiej defensywy, w pole karne wdarł się Mateusz Kuzimski, ale w ostatniej chwili strzał napastnika został przyblokowany.
W końcu w 33. minucie padł drugi gol dla Radomiaka. W dość niegroźnej sytuacji Mateusza Radeckiego za koszulkę zatrzymywał Krzysztof Wicki, a karnego na gola po raz drugi zamienił Chrabąszcz.
Pierwsza dość emocjonując połowa z uwagi na wcześniejszą kontuzję bramkarza została przedłużona przez arbitra Tomasza Białka, aż o siedem minut. W tym okresie celnie uderzał jeszcze Mikołajczak, ale udanie interweniował Leleń.
- Stworzyliśmy więcej sytuacji strzeleckich od rywala, który tak poważnie zagroził nam tylko raz. Wynik uważam za sprawiedliwy, a znając trenera Magnuszewskiego, to w przerwie powiedział zawodnikom, żeby grali spokojnie i zachowywali w dalszym ciągu koncentrację - oznajmił Brągiel, który do gry powróci najprawdopodobniej na mecz z Kotwicą Kołobrzeg.
Po kwadransie wyrównanej rywalizacji, w 62. minucie stały fragment gry wykonywali goście. Z blisko 25. metrów płasko po ziemi strzelił Kuzimski, a piłka wpadła obok słupka i interweniującego nieskutecznie Szadego.
Widząc nieporadność drużyny w ofensywie, trener Magnuszewski zdecydował się na ostatnie 20. minut wpuścić do gry Rossi Leandro. Najlepszy strzelec rozgrywek zrobił nieco zamieszania swoją obecnością, ale następny celny strzał oddali Gryfiaki. Z l8. metra uderzał Kuzimski, ale tym razem futbolówkę pewnie złapał Szady.
Dopiero na sześć minut przed końcem pojedynku indywidualna akcją popisał się Leandro, i podał piłkę na przedpole do Krystiana Putona, ale jego mocny strzał okazał się bardzo niecelny.
Jeszcze w 93. minucie z 20. metrów rzut wolny wykonywał Kuzimski, ale tym razem na miejscu był Szady, który swoją interwencją zażegnał niebezpieczeństwu.
Radomiak Radom - Gryf Wejherowo 2:1 (2:0)
Bramki: Chrabąszcz (3., 33. - karne) - Kuzimski (63.)
Radomiak: Szady - Cieciura, Kościelny, Świdzikowski, Chrabąszcz, Mikołajczak (76. K. Puton), W. Puton, Radecki, Cupriak (60. Wolski), Kwiek (71. Leandro), Ropski (80. Śliwiński).
Gryf: Ferra (9. Leleń) - Lewandowski, Klimczak, Nadolski, Mońka, Kołc (55. Łysiak), Tomczak, Wicki, Kuzimski, Dampc (61. Okuniewicz).