Siatkówka. Co ugra Impel Wrocław w play-off? Brak medalu może oznaczać kłopoty

Po wielkich transferach siatkarki Impelu Wrocław miały jeden cel - zdobyć ligowe złoto. W środę wrocławska drużyna zaczyna rywalizację w play-off z Atomem Treflem Sopot.

We Wrocławiu zbudowano zespół z siatkarek o nazwiskach znanych na całym świecie. Impel wzmocniły utytułowane reprezentantki Polski Katarzyna Skowrońska-Dolata i Milena Radecka, a także mistrzyni świata z 2014 roku Amerykanka Kristin Hildebrand, klubowa multimedalistka wielkich imprez Włoszka Carolina Costagrande oraz srebrna medalistka mistrzostw Europy Niemka Lenka Durr.

Kontrakty przedłużyły natomiast Joanna Kaczor, Monika Ptak i Agnieszka Kąkolewska.

Na papierze skład Impelu wygląda imponująco, tymczasem wrocławski zespół zakończył rundę zasadniczą Orlen Ligi na trzecim miejscu i nie przebrnął fazy grupowej Ligi Mistrzyń.

- Wszyscy więcej oczekiwaliśmy po europejskich pucharach, bo to one są wyznacznikiem siły. Niestety, nie wyglądało to najlepiej - podkreśla Tomasz Swędrowski, ekspert siatkarski i komentator Polsatu Sport.

Jego zdaniem we Wrocławiu źle dobrano zawodniczki. - Costagrande zawodzi, to już przebrzmiała gwiazda, z wiekiem pewnych parametrów nie oszuka. W porównaniu z początkiem sezonu poprawiła przyjęcie, ale atak pozostawia wiele do życzenia. Można mieć także zastrzeżenia do postawy Hildebrand. Loty obniżyła Kąkolewska - tłumaczy Swędrowski.

Zdaniem siatkarskiego eksperta, we wrocławskim zespole zbyt wiele zależy od Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty, bo na tym poziomie zespół nie może być uzależniony tylko od jednej zawodniczki. Co mecz oddaje ona po 40 ataków, przez co gra wrocławianek jest dość czytelna.

Przed startem sezonu Impel był murowanym kandydatem do finału, ale droga do niego będzie trudna. W półfinale wrocławianki zmierzą się z Atomem Treflem Sopot - drugą drużyną fazy zasadniczej. To zespół, który wyraźnie im nie leży. W tym sezonie przegrały z nim dwukrotnie, w poprzednim także nie wygrały ani razu.

Niestety, Impel w środę odpadł z rozgrywek o Puchar Polski, przegrywając w ćwierćfinale z Polskim Cukrem Muszynianką Eneą Muszyna 2:3. Wydawało się, że zespół ustabilizował formę, zwłaszcza po trzech pewnych zwycięstwach w lidze. Tymczasem w Muszynie podopieczne Jacka Grabowskiego przegrały dwa pierwsze sety i same postawiły się pod ścianą. Porażka nie wzmocniła psychicznie zespołu.

Swędrowski: - Odpadnięcie Impelu to zaskoczenie. Zespół z Wrocławia był faworytem, ale po raz kolejny potwierdziło się, że gra bardzo nierówno, a wydawało się, że im bliżej końca sezonu, tym będzie grał coraz lepiej. Ta porażka może odcisnąć swój ślad na zespole.

Według niego wpływ na nierówną formę Impelu miały zawirowania związane ze zmianą trenera.

- Nicola Negro nie udźwignął ciężaru. Kto wie, jak grałaby ta drużyna, gdyby od początku sezonu prowadził ją Jacek Grabowski - zastanawia się Swędrowski. - Jest dużo lepszym trenerem od Włocha. Co prawda miał kilkuletni rozbrat z trenerką, ale jest szkoleniowcem bardzo doświadczonym. Tymczasem w trakcie sezonu przejął coś, na co nie miał wpływu.

Te rozgrywki mogą okazać się przełomowe dla Impelu. - Jeśli we Wrocławiu nie zdobędą medalu, to może być większy kłopot. Nie wiem, czy właścicielom wystarczy cierpliwości. Oczekiwania przed sezonem były bardzo duże, a przypomnijmy, że już poprzedni sezon Impel zakończył bez medalu, bo na czwartym miejscu. Impel nie ma nic do stracenia i w półfinale musi postawić wszystko na jedną kartę - kończy.

W półfinale play-off gra się do dwóch wygranych meczów. Pierwsze spotkanie Atomu Trefla z Impelem odbędzie się 23 marca w Sopocie.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA