AZS Olsztyn. "W pewnym momencie nasza gra się posypała"

- Po minimalnym autowym ataku Bartka Bednorza w drugiej partii, nasza gra się posypała. Straciliśmy pięć punktów z rzędu, a nasi rywale dominowali już do ostatniej akcji - mówi Michał Potera, siatkarz Indykpolu AZS Olsztyn.

Olsztyńscy akademicy doznali 12 porażki w tym sezonie PlusLigi. Podopieczni trenera Andrea Gardiniego przegrali przed własną publicznością z Asseco Resovią Rzeszów 0:3. Mimo, że gospodarze środowej potyczki nie zdobyli nawet seta, to lepiej prezentowali się w przyjęciu (64 procent dokładnego przyjęcia, przy 46 procentach ich rywali) oraz w bloku (8:7). Mistrzowie Polski byli za to bardziej skuteczni w ataku (55 procent udanych ataków - dla porównania olsztynianie mieli tylko 39 procent skuteczności) i w polu zagrywki (5:4). Najbardziej wartościowym zawodnikiem meczu uznano Dmytro Paszyckiego, który zdobył 13 punktów.

Rozmowa z Michałem Poterą, libero Indykpolu AZS Olsztyn.

Mateusz Lewandowski: W starciu z mistrzem Polski nie udało wam się zdobyć nawet seta. Nie takiego przebiegu spotkania spodziewali się olsztyńscy kibice...

Michał Potera: - Nie powiedziałbym jednak, że ten mecz nam kompletnie nie wyszedł. Myślę, że w ciągu pierwszej oraz w połowie drugiej partii byliśmy w stanie nawiązać wyrównaną walkę. Po wygraniu pierwszego seta rzeszowianie mogli odetchnąć i do drugiej odsłony naszej konfrontacji mogli przystąpić już z mniejszym obciążeniem psychicznym.

Według pana czego zabrakło, abyście mogli wygrać pierwszą partię spotkania?

- Od samego początku rzuciliśmy się do ataku, co przełożyło się w postaci kilkupunktowego prowadzenia. Udało nam się nawet wyłączyć z gry kilku graczy z Rzeszowa. Z drugiej strony mają oni na tyle szeroką ławkę rezerwowych, że mogli szybko dokonać zmian. Myślę, że zabrakło kilku niuansów bądź kończącego ataku po ciężkiej akcji. Gdybyśmy ją wygrali, to kto wie jakby mogło potoczyć się to spotkanie.

Druga i trzecia partia była rozgrywana pod dyktando ekipy z Rzeszowa. Dlaczego nie byliście w stanie przeciwstawić się mistrzom kraju?

- Po minimalnym autowym ataku Bartka Bednorza w drugiej partii, nasza gra się posypała. Straciliśmy pięć punktów z rzędu, a nasi rywale dominowali już do ostatniej akcji. W trzecim secie przeciwnicy od samego dominował na parkiecie i dlatego spotkanie zakończyło się ich pewnym zwycięstwem.

Tak jak we wcześniejszych spotkaniach małą ilość szans dostawali młodzi zawodnicy, tak teraz swój debiut zaliczył Leszek Wójcik....

- Słabszy występ zaliczył Paweł Adajamtis, dlatego trener Andrea Gardini wystawił do gry naszego młodego atakującego. Był to dla niego debiut, co było widoczne po wyrazie twarzy - nigdy nie miał jeszcze okazji zagrać przed tak dużą publicznością. Cieszę się, że dostał szansę i niech ten występ będzie dla niego bardzo dużym doświadczeniem.

Następne spotkanie rozegracie dopiero po świętach z Lotosem Treflem Gdańsk (30 kwietnia). Tak długa przerwa pomoże wam w lepszym przygotowaniu się do tej konfrontacji?

- Ponadto jest to mecz wyjazdowy, a wszyscy wiemy, jak radzimy sobie poza domem. Musimy się zmobilizować i przywieźć z Trójmiasta ligowe punkty. Drużyna Lotosu ma swoje problemy i przy odpowiedniej grze, można z nią powalczyć jak równy z równym. Będziemy mieli teraz trzy dni przerwy, dzięki którym odpoczniemy od siatkówki. Taki czas rozbratu ze sportem z pewnością wyjdzie nam na dobre.

Indykpol AZS Olsztyn - Asseco Resovia Rzeszów 0:3

Sety: 23:25, 17:25, 17:25

PLUSLIGA

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.