Rafał Figiel: - Generalnie jesteśmy zadowoleni, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że jakiś finezyjny mecz w naszym wykonaniu to nie był. Wygraliśmy po meczu walki, w którym, jeżeli miałbym coś wytknąć to to, że mogliśmy strzelić jeszcze kilka bramek. Wychodziliśmy z kontrą, ale przez brak dokładności, czy to w moich zagraniach, czy któregoś z kolegów, nie potrafiliśmy wykorzystać okazji. Będziemy nad tym pracować i na pewno będzie lepiej.
- Nie chcę się na ten temat za dużo wypowiadać. Przeanalizowaliśmy sobie ten mecz w szatni, wyciągnęliśmy wnioski i myślę, że w grze z Siarką było to widać. Uważam, że wiele czynników złożyło się na tamten słabszy występ. W tym meczu praktycznie pierwszy raz wiosną graliśmy na trawie. Przed Siarką przetrenowaliśmy na naturalnym boisku cały tydzień i było inaczej. Ktoś powie, że Radomiak miał takie same warunki jak my. OK. Ale oni mieli za sobą ponad dwa tygodnie treningów na trawie... To są małe detale, które nas nie tłumaczą, ale jakieś znaczenie na pewno miały. Generalnie daliśmy plamę, ale za to, że potrafiliśmy wyciągnąć wnioski i tydzień później zagrać zdecydowanie lepiej, należy nam się szacunek.
- Zgadzam się, ten mecz może pokazać, kto na koniec sezonu zajmie pierwsze, a kto drugie miejsce. Jedziemy tam zrobić swoją grę i zdobyć trzy punkty.
- Ja znam ich wyniki, a na analizę przyjdzie czas w trakcie tygodnia. Tak jak Siarka ostatnio, tak teraz Mielec będzie dla nas najważniejszy.
- Nie oszukujmy się, że przy tej pierwszej bramce mierzyłem w okienko. Chciałem mocno uderzyć, zamknąłem w oczy i wpadło. A karny? Dla mnie to jeszcze nie jest bramka. Po prostu podszedłem i udało się. Nie mnie oceniać, czy jestem w formie. Staram się grać jak najlepiej i się rozwijać.
- Jest nas dwóch, ja i Wojtek Okińczyc, który w sparingach nie strzelał, ponieważ przez trzy tygodnie nie trenował. Jest nas dwóch wybranych do karnych i w zależności od sytuacji na boisku, będziemy je wykonywać. Na pewno się dogadamy.