Orlen Wisła pokonała kieleckie Vive! "Wiem, jak to jest ważne dla płockich kibiców"

Czekaliśmy na to od maja 2014 roku. W niedzielę, na zakończenie rundy zasadniczej Superligi piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock pokonali kieleckie Vive 31:27 (16:16).

Nie zmieniła się kolejność w ligowej tabeli. Nafciarze do rundy play-off przystąpią z drugiego miejsca. W pierwszym meczu w Kielcach przegrali różnicą 10 bramek (22:32).

Ura-ura-ura, Wichura! I nagroda publiczności

Do przerwy płockiej bramki strzegł Rodrigo Corrales. Miał świetne wejście. Odbił pierwszy rzut rywali, a chwilę później jeszcze rzut karny, który wykonywał mistrz Europy, niemiecki skrzydłowy Tobias Reichmann.

Ale bohaterem był Marcin Wichary, którego występ ze względu na uraz lewego barku stał pod wielkim znakiem zapytania. Sztab medyczny tuż przed meczem podjął decyzję, że doświadczony bramkarz może zagrać. Dostał swoją szansę w drugiej połowie. I bronił jak natchniony, jakby uraz był tylko przykrywką przed meczem. Z trybun, jak zawsze po każdej skutecznej interwencji kibice skandowali: Ura-ura-ura Wichura! W sumie nasz bramkarz odbił osiem piłek, czyli ponad 40 proc. wszystkich oddanych rzutów przez rywali. Po meczu otrzymał nagrodę publiczności! Brawo!

Skrzydłowi - wykonali swoją robotę

Nafciarze od początku sezonu wystawiając skład na mecz Superligi muszą się dostosować do limitu obcokrajowców. W niedzielę z tego też powodu nie mógł zagrać Serb Ivan Nikcević. Na lewym skrzydle z konieczności osamotniony był Adam Wiśniewski. Wychowanek płockiego klubu nie miał dobrego początku. Zaczął od dwóch nieskutecznych rzutów, w tym jeden z kontry. W 20. minucie zdobył swoją pierwszą bramkę. W sumie zaliczył dwa trafienia.

Na prawym skrzydle Valentin Ghionea i Michał Daszek byli do dyspozycji trenerów. Ale to Rumun był bardziej widoczny. Miał dwa przechwyty, rzucił dwie bramki (50 proc. skuteczności). bardzo dobry mecz w obronie.

Człowiek orkiestra w Wiśle - Dan Racotea

Rumuński leworozgrywający celnym rzutem otworzył wynik. A potem grał jak z nut. Nie tylko zdobywał gole, ale też asystował, bronił, blokował. Był wszędzie, gdzie być powinien. W końcu mieliśmy gracza, który potrafi rzucać z dystansu. Kończył mecz z największym dorobkiem bramkowym w płockim zespole, zaliczył siedem trafień na 12 prób.

Wielka radość z gry, po zdobytych bramkach - brazylijska samba w wykonaniu Jose de Toledo, który co prawda kończył mecz z dwoma golami, ale nieocenione były jego asysty. Nieustępliwy w obronie.

100-procentową skutecznością popisał się Dmitrij Żytnikow, który rzucił pięć bramek. Większość po indywidualnych akcjach. Bardzo dobre zawody rozgrywał Marko Tarabochia. To po jego bramce w 21. min Wisła doszła rywali na remis 11:11 (w sumie zdobył dwa gole). A chwilę później po trafieniu Angela Montoro nafciarze znów wyszli na prowadzenie w 22. min 12:11.

- Dla nas to było bardzo istotne, ważne zwycięstwo. Znam historię pojedynków płocko-kieleckich, wiem jak ono jest ważne dla kibiców, lokalnej społeczności - podkreślał trener Orlen Wisłyu Manolo Cadenas. - Jedyne nad czym ubolewam jest to, że w środę gramy mecz w TOP 16 Ligi Mistrzów z Vardarem Skopje i nie będziemy mieć czasu na odpowiednie przygotowanie.

Orlen Wisła Płock - Vive Tauron Kielce 31:27 (16:16)

Wisła: Corrales, Wichary - Kwiatkowski, Daszek, Racotea 7, Wiśniewski 2, Pusica 3, Ghionea 2, Rocha 5, Montoro 3, Tarabochia 2, Toledo 2, Olkowski, Żytnikow 5

Vive: Szmal, Sego - Jurecki 6, Reichmann 2, Chrapkowski 1, Kus 1, Aguinagalde 1, Jachlewski 1, Strlek 4 (2), Lijewski 3, Jurkiewicz 2, Paczkowski 1, Zorman 5

Kary: Wisła - 10 min; Vive - 6 min

Sędziowali: Jakub Jerlecki, Maciej Łabuń (obaj ze Szczecina)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.