Pogoń szybko strzeliła i stanęła. Z Lubina przywozi tylko remis

Portowcy zanotowali czwarty remis w tym roku. W Lubinie nie zachwycili, ale z pomocą dobrze dysponowanego Dawid Kudły dowieźli remis 1:1 do końcowego gwizdka.

Pogoń do niedzielnego meczu przystąpiła z nożem na gardle. Dzień wcześniej Lech Poznań wygrał na wyjeździe z Ruchem Chorzów 3:1 i znacznie zmniejszył stratę do drużyny Czesława Michniewicza. Przed pierwszym gwizdkiem wynosiła ona zaledwie dwa punkty, a gdyby portowcy potknęli się w meczu z Zagłębiem, to "Miedziowi" także doskoczyliby na tak niewielki dystans. Granatowo-bordowi w Lubinie jednak nie tylko uciekali. Zwycięstwo pozwoliłoby bowiem na wyprzedzenie Cracovii i wskoczenie na trzecie miejsce.

Mocny początek

Czesław Michniewicz przed pierwszym gwizdkiem miał mały ból głowy, ponieważ musiał zastąpić "wykartkowanych" Jakuba Słowika oraz Jarosława Fojuta. Zaskoczenia jednak nie było. Między słupkami stanął Dawid Kudła, a partnerem Jakuba Czerwińskiego na środku obrony został Sebastian Murawski. Piotr Stokowiec wcielił natomiast w życie dewizę, iż zwycięskiego składu się nie zmienia i do gry desygnował tą samą jedenastkę, która wygrała derby ze Śląskiem Wrocław 2:0.

Portowcy w Lubinie mogli liczyć na doping przeszło 900 kibiców Pogoni. Wsparcie z trybun szybko podziałało na nich mobilizująco, ponieważ w zasadzie pierwsza akcja meczu przyniosła otwarcie wyniku. W 7. minucie z prawej strony dośrodkował Wladimer Dwaliszwili, a w polu karnym precyzyjną główką popisał się Rafał Murawski. Szybko strzelony gol zadowolił gości, którzy kompletnie oddali inicjatywę Zagłębiu. Lubinianie rozpędzali się z każdą kolejną akcję, a miejscowi kibice raz po raz przecierali oczy ze zdumienia, że ich ulubieńcy nadal nie pokonali Dawida Kudły. Golkiper Pogoni zanotował bardzo dobry powrót do bramki i kilkukrotnie uratował szczecinian w beznadziejnych sytuacjach. Największym kunsztem wykazał się w 24. minucie, kiedy to obronił strzał Łukasza Janoszki z kilku metrów. Portowcy odpowiedzieli tylko zaskakującym uderzeniem Ricardo Nunesa z dystansu, które odbiło się od poprzeczki.

Zagłębie dopięło swego

W drugiej połowie Zagłębie przestało już wysyłać sygnały ostrzegawcze. W 55. minucie z dalszej odległości w samo okienko przymierzył Łukasz Piątek i gospodarze w końcu zdobyli zasłużonego gola. Potem za dodanie kolorytu widowisku postarali się z kolei kibice obydwu drużyn. Zarówno w sektorze gości, jak i na trybunie zajmowanej przez najzagorzalszych fanów lubinian, pojawiły się efektowne oprawy w asyście pirotechniki.

Podobnych fajerwerków nie było już natomiast na boisku. Gospodarze nadal byli stroną dominującą, ale nie atakowali już z taką pasją jak w pierwszej połowy, natomiast granatowo-bordowi znowu odgryźli się zaledwie jedną akcją. W 85. minucie w swoim stylu urwał się Rafał Murawski. Kapitan szczecinian przepchnął Dorde Cotre i wyszedł sam na sam z golkiperem Zagłębia. Wpadł w pole karne i mógł albo strzelić, albo podać do wychodzącego z drugiej strony Miłosza Przybeckiego. Zbyt daleko wypuścił jednak futbolówkę i wraz z nią uciekły marzenia Pogoni o zgarnięciu kompletu punktów. Chwilę później w niezłej sytuacji pomylił się też Przybecki, który miał ochotę zrobić niemiły prezent swoim były kolegom z Lubina.

Decydujący cios mogli jednak zadać podopieczni Piotra Stokowca. W ostatniej akcji meczu Rafał Murawski wybił piłkę z linii bramkowej, a sędzia uratował granatowo-bordowych odgwizdaniem faulu na naszym bramkarzu. Pogoń zremisowała z Zagłębiem 1:1. Jeden punkt zawdzięcza w dużej mierze Dawidowi Kudle, który zaliczył znakomity powrót do bramki. Szczecinianie pozostali na czwartym miejscu i mają trzy punkty przewagi nad Lechem Poznań.

Copyright © Agora SA