Ruch Chorzów - Lech Poznań 1:3. Jasmin Burić: Już przed strzałem słyszałem gwizdek sędziego

Lech Poznań pokonał Ruch Chorzów 3:1, choć zanim Kolejorz otworzył wynik meczu, to rywale dwukrotnie skierowali piłkę do poznańskiej bramki. Oba gole nie zostały jednak uznane przez sędziego Szymona Marciniaka.

- W pierwszej połowie straciliśmy dwie bramki, ale nie były one uznane przez sędziego. Przy pierwszej nie wiedziałem, że jest spalony. Przy drugiej już przed strzałem usłyszałem gwizdek, a moja reakcja była instynktowna - opowiada bramkarz Lecha Poznań, Jasmin Burić.

W pierwszej sytuacji Michał Koj umieścił piłkę w bramce strzałem głową po podaniu Patryka Lipskiego. Sędzia Szymon Marciniak po konsultacji z arbitrem liniowym uznali jednak, że piłkarz Ruchu Chorzów był na pozycji spalonej. Powtórki wykazały, że rzeczywiście obrońca był na minimalnym spalonym. W drugiej sytuacji arbiter uznał, że Łukasz Trałka był faulowany w polu karnym Lecha i odgwizdał przewinienie jeszcze zanim piłkarz Ruchu oddał strzał na bramkę.

Bramkarz mistrzów Polski ostatecznie skapitulował w drugiej połowie, gdy w sytuacji sam na sam przechytrzył go Mariusz Stępiński. Wiosną Jasmin Burić tylko jeden raz, w meczu z Górnikiem Zabrze, zdołał zachować czyste konto. Mimo to, lechita cieszył się ze zwycięstwa nad Ruchem Chorzów. - To bardzo ważne zwycięstwo. To był mecz o sześć punktów. Wygraliśmy po bardzo ładnych bramkach, zagraliśmy dobrze. Szkoda tej straconej bramki przy 2:0, ale wygraliśmy trzeci mecz z rzędu i to dla nas jest istotne - podkreślił Burić.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.